Papież Franciszek ustanowił światowy dzień modlitw o ochronę świata stworzonego, który począwszy od tego roku będzie obchodzony 1-go września. Tytuł tegorocznego orędzia „Wsłuchaj się w głos stworzenia” jest według papieża zachętą do nawrócenia ekologicznego i zmiany szkodliwego stylu życia.
Na czym ma polegać ta zmiana? Widzę, że wezwanie do ochrony nawołuje raczej do bierności, a Biblia podkreśla wyraźnie działanie. Ziemia kryje w sobie wiele tajemnic i ma wszystko, co jest człowiekowi potrzebne. Nie wszystko zostało jeszcze odkryte. Człowiek jest kreatywny i nie należy powstrzymywać jego innowacyjności. Wszystko w ramach Bożych przykazań jest dozwolone, a rozwiązań jest nieskończona liczba.
Dzisiaj w dokumentach Kościoła akcent jest położony na „uprawianie i doglądanie” ogrodu świata. Tak ujmuje to papież Franciszek w swojej ekologicznej encyklice „Laudato si’„. „Uprawianie” ziemi oznacza oranie i kultywowanie, a „doglądanie” chronienie i strzeżenie. Według Jana Pawła II nakaz „czyńcie sobie ziemia poddaną” (por. Rdz 2,15) nakłada na ludzkość obowiązek rozwoju ekonomicznego i kulturowego (zob. „Laborem exercens„, nr 4). Panowanie rodzaju ludzkiego nad ziemią zakłada powinność i konieczność postępu cywilizacyjnego, którego nie da się zatrzymać.
Uprawianie nie oznacza rezygnacji z doglądania. Położenie jednak akcentu w nazwie tego dnia tylko na „ochronę” może być opacznie odczytane. W przypowieści o talentach trzeci sługa, który otrzymał jeden talent i zakopał go pod ziemią, za brak odwagi i podjęcia inwestycyjnego ryzyka, został ukarany. Po powrocie właściciela ten jeden talent został mu odebrany i przekazany temu, który zaryzykował najwięcej.
Zupełnie inna narracja jest lansowana dzisiaj przez światowe elity. Klaus Schwab w książce „Kapitalizm interesariuszy” twierdzi, że nadszedł czas, kiedy przedsiębiorcy nie mogą prowadzić swoich firm tylko z myślą o zysku, jaki osiągają akcjonariusze. Niemiecki ekonomista i przedsiębiorca twierdzi, że taki kapitalizm należy zastąpić nowym, w którym wszyscy mają w równym stopniu korzystać z dobrobytu, do którego należy czyste środowisko naturalne.
Kto miałby się zająć takim długofalowym planowaniem? Schwab nie ukrywa, że powinno to zrobić państwo. Naprzeciw tym oczekiwaniom wychodzi Mariana Mazzucato, popularna dzisiaj wśród polityków ekonomistka i autorka książki „Przedsiębiorcze państwo”. Innowacje według włoskiej ekonomistki nie pojawiają się poprzez niezależne przedsiębiorcze działania na wolnym rynku. Dobrobyt jest dziełem rządów, które posiadają niezbędne narzędzia do rozwiązania wielkich wyzwań, przed którymi stoi ludzkość.
Tezę Mazzucato można obalić przy pomocy logiki werbalnej, ale dla jej zwolenników mocniejsze będą argumenty oparte na badaniach empirycznych. Karl Wennberg i Christian Sandström w “Questioning the Entrepreneurial State” pokazują, że pójście drogą „przedsiębiorczego państwa”, inicjującego wielkie projekty, co miało doprowadzić do zrównoważonego rozwoju w Szwecji, skończyło się finansową katastrofą. Jako przykłady podają komunalne inwestycje w biogaz i wydobycia etanolu z celulozy. Duże pieniądze ze środków publicznych uodporniły działające podmioty na ryzyko, czego skutkiem było przeinwestowanie technologii, które nie miały wielkiego potencjału i nie działały.
Zrównoważony rozwój sprowadza się w ostatecznym rozrachunku do wprowadzania ograniczeń i kontrolowania działalności gospodarczej przez państwo. Yuval Noah Harari, izraelski historyk związany ze Światowym Forum Gospodarczym założonym przez Schwaba i autor książki „Homo deus” namawia nas, aby na wakacje nie lecieć samolotem, ponieważ wiąże się to z niepotrzebną i dodatkową emisją CO2. Dla przyszłości naszej planety lepiej zostać w domu.
Pomysły Harariego mogą wydawać się szalone, a będą takie z pewnością, kiedy „zielone lockdowny” będą wprowadzane przez państwowe regulacje. Sami w Kościele nie mamy jednak lepszych pomysłów. W broszurce, którą otrzymałem od generalnego koordynatora ds. sprawiedliwości, pokoju i integralności stworzenia z okazji Międzynarodowego Dnia Matki 22 kwietnia czytam, że wyłączenie światła w pokoju, w który się nie przebywa, może uratować planetę.
Kiedyś w Kościele były suche dni kwartalne. To dwanaście dodatkowych dni w roku ścisłego postu. Do tego dochodził post w piątek, a kiedyś wstrzymywano się także od spożywania potraw mięsnych w środy. W sumie dawało to ponad sto dni w roku bez mięsa. Nie wiem, czy ratowało to planetę przed niepożądaną emisją gazów cieplarnianych i prowadziło do zrównoważonego rozwoju, ale z pewnością asceza pomagała zachować równowagę ducha.
—————————
Komunikaty SVD nr 7, 10/2022, str. 18-19.
U góry: Zamknięte drzwi. Fot. pixabay.com
Lektura misjonarza w samochodzie. Fot. Jacek Gniadek SVD