Papież Franciszek wrócił z pielgrzymki z Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Płd. do Watykanu. Jakie było jego główne przesłanie dla Kościoła w Afryce? Z takim pytaniem zostałem zaproszony do programu TVP „Między ziemią a niebem”.
Większość komentatorów zwracało uwagę na to, że papież jechał do Afryki z przesłaniem pokoju i pojednania. Przyczyna podziałów i napięć w Afryce nie leży tylko w czynnikach zewnętrznych. – Tym, co powoduje ubóstwo, jest nie tyle brak dóbr i możliwości, ile ich nierówna dystrybucja – zaznaczył papież w przemówieniu wygłoszonym na spotkaniu dla organizacji charytatywnych, na które chyba niewielu zwróciło uwagę.
Papież nie apelował o pomoc z Zachodu. – Ci, którzy są dobrze sytuowani, zwłaszcza jeśli są chrześcijanami, są wezwani do dzielenia się tym, co posiadają, z tymi, którym brakuje środków do życia, tym bardziej jeśli należą do tego samego narodu – podkreślił Franciszek. Papież wie, że świat nie stoi w miejscu i Afryka rozwija się. To, co może zmienić Afrykę, to są sami Afrykanie.
Papież wie, że państwa afrykańskie nie biorą na siebie rozwiązywania problemów społecznych jak tzw. państwa dobrobytu w Europie. I dobrze, gdyż pomoc charytatywna to nie zadanie państwa. Afryka nie może też ciągle wyciągać ręki po pomoc zagraniczną. Pokonanie ubóstwa to sprawa wiary. Franciszek trafnie zauważył, że pochylenie się nad jednym, konkretnym człowiekiem jest jakby zejściem Boga na świat.
I tu wszystko się zaczyna. Bez wiary nie ma także sukcesu w biznesie. Nie wystarczą tylko cel i środki. Papież nie mówi tego wprost, ale daje Afryce wyraźnie znać, że nie potrzebuje ona pomocy zewnętrznej, która najczęściej jest pomocą rządową, trafia do miejscowego establishmentu i uzależnia Afrykę od Zachodu. Pomoc taka zabija ducha przedsiębiorczości i kreatywności. Tak twierdzi także Dambisa Moyo, zambijska ekonomistka, autorka książki „Dead Aid” (ang. „Martwa pomoc”), w której przekonuje, że trzeba znaleźć inną, skuteczniejszą drogę.
Zachęcając do prywatnej i lokalnej charytatywności, papież pokazuje Kongijczykom, że drzemie w nich ogromny potencjał. Wiara która nakazuje się dzielić z potrzebującymi, jest także wiarą, która jest potrzebna, aby uwierzyć i rozwijać od Boga otrzymane talenty. Pod ziemią afrykańską jest cała tablica Mendelejewa. To nie tu leży jednak bogactwo Afryki. Jej głównym bogactwem, jest wraz z ziemią sam człowiek (por. Jan Paweł II, Centesimus annus).
To dlatego w Zambii razem z moim parafianami budowaliśmy przedszkole, które nazwaliśmy „przedszkolem dla przyszłych przedsiębiorców”. Rodzice musieli płacić czesne, które nie było niskie. Dobre przedszkole wymaga dobrze przygotowanych przedszkolanek, które mają swoją cenę na rynku pracy. Po kilku dniach od rozpoczęcia zapisów zgłosił się do mnie miejscowy przedsiębiorca i zaoferował zasponsorowanie czesnego dla czwórki dzieci, których rodziców nie stać na takie przedszkole.
W Afryce są już dobrze sytuowani przedsiębiorcy. Jednym z nich jest Aliko Dangote. Ten nigeryjski baron cementowo-cukrowy jest też jednym z największych filantropów na afrykańskim kontynencie. Poprzez swoją Fundację Dangote, która dysponuje funduszem w wysokości 1,25 mld USD, nigeryjski przedsiębiorca przekazał ponad 100 mln dolarów w ciągu ostatnich 5 lat na cele związane z edukacją, sztuką i pomocą humanitarną.
Iyinoluwa Aboyeji, znany dzisiaj nigeryjski przedsiębiorca, dziesięć lat temu pisał, że Dangote jest bogaty, ponieważ ciężko pracuje na swoje pieniądze i na to zasługuje. Nie byłoby jednak cementowego imperium Dangote, które rozciąga się na całą Afrykę Zachodnią, gdyby nie krótkowzroczna polityka nigeryjskiego protekcjonizmu. Cement w Nigerii podlegał wtedy 35% podatkowi celnemu i był pięć razy droższy do cementu w Hongkongu. Biedni Nigeryjczycy musieli kupować drogi cement.
Nie ukrywam, że cement Dangote pomógł mi kiedyś dokończyć budowę przedszkola w Zambii. Ceny cementu poszybowały pewnego dnia tak błyskawicznie w górę, że musiałem wstrzymać budowę. Francuska cementowania Lafarge próbowała wykorzystywać pozycję monopolisty. Dangote wszedł na rynek, był tańszy i wymusił zmianę cen na zambijskim rynku. Należy tu dodać, że nigeryjskiego cementu nie było tam wcześniej z powodu polityki zambijskiego protekcjonizmu.
Afryka nie potrzebuje przypadkowych milionerów. Tak pisał o Dangote Aboyeji. Afryka potrzebuje przedsiębiorców, którzy rozwijają swoje talenty bez wsparcia państwa. Pokonanie ubóstwa to sprawa wiary, także wiary w siebie.
————————
Komunikaty SVD 03/2023, str. 17-18.
Zdjęcie u góry: Ulica w Kinshasie w dzień przyjazdu papieża Franciszka. Fot. Justin Makangara
Przedszkole dla przyszłych przedsiębiorców w Lindzie, Zambia (2021). Fot. Jacek Gniadek SVD