Różne odcienie ubóstwa

Dwa tygodnie temu podczas sprawowania codziennej Eucharystii w Domu Świętej Marty papież Franciszek stanął w obronie księży i biskupów, którzy mówią o ubogich. Określanie ich mianem „komunistów” jest według papieża niesłuszne, gdyż ubóstwo jest w samym centrum Ewangelii.

Należy zgodzić się z Franciszkiem, że ubóstwo jest w centrum Ewangelii, ponieważ jest ono również w centrum naszego świata. Człowiek rodzi się nagi bez środków do życia. Tych środków nie ma nigdy pod dostatkiem i dlatego powstała ekonomia.

Zmaganie się z ograniczeniami świata, które nakłada na człowieka natura i ciągła walka z rzadkością, jest najważniejszym zadaniem człowieka. Rzadkość, jak twierdzi Ludwig von Mises (+1973), nie jest kategorią historyczną, ale stałym elementem stworzonego świata. Ta tajemnica „pierworodnej rzadkości” istniejącej od początku świata i jej ciągłe pokonywanie jest na stałe wpisane w historię zbawienia każdego człowieka.

W 2000 roku ONZ ogłosił Milenijne Cele Rozwoju. Ich realizacja miała doprowadzić do wyeliminowania w świecie ubóstwa. Wszystko skończyło się jak zwykle na deklaracjach. Założenie, że ubóstwo jest stanem przejściowym, jest ideologią, która prowadzi na manowce również ludzi Kościoła.

W ubiegłym tygodniu było w mojej parafii w Lindzie (dzielnica Lusaki w stolicy Zambii) pierwsze parafialne spotkanie nowego stowarzyszenia dla ludzi biznesu pod wezwaniem św. Homobona z Cremony (+1198). Przy roboczym śniadaniu przedsiębiorcy rozmawiali między innymi o możliwościach wejścia na rynek w Lindzie z nowymi towarami. Rynek w Zambii jest bardzo chłonny. Można tu wejść praktycznie z każdym produktem. Czy była to rozmowa o powiększaniu bogactwa? Nie. To była to rozmowa o ubóstwie w znaczeniu ekonomicznym i sposobie, jak z niego wyjść. Gdyby nie było ubóstwa, nie pojawiłby się przedsiębiorca.

Franciszek skarży się, że księży i nawet biskupów, mówiących o ubóstwie, określa się mianem „komunistów”. Wsłuchuję się w głos przedsiębiorców i słyszę, jak narzekają, że Kościół nie rozumie ich powołania, a większość ludzi, w tym również księży, patrzy na nich z nieufnością i przyczepia im etykietę oszustów. Czy kupowanie po niższej cenie i sprzedawanie po wyższej może być czynem moralnie dobrym? Św. Tomasz z Akwinu nie miał z tym problemów, ale dzisiaj na katechezie nie sięga się do doktorów Kościoła, a wiedzę o ekonomii i jej moralnych aspektach czerpie się z masowych środków przekazu.

Podstawą teologii ubóstwa według Franciszka jest Jezus Chrystus, „który będąc bogaty, dla nas stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8,9). To dla naszego zbawienia Syn Człowieczy uniżył się, aby nas podnieść z ubóstwa. Dążenie do bogactwa za pomocą innych dóbr, które nie byłyby Chrystusowe, jest według papieża niedozwolone. Ale czy wymiana dóbr i usług na rynku, która odbywa się w przestrzeni wolności, nie jest w rzeczywistości wymianą darów i talentów, którymi obdarzył nas Bóg? Czy nie jest to wzajemne ubogacanie się Chrystusem?

Ubóstwo może być również cnotą moralną, która polega na nie przywiązywaniu się do potrzeb materialnych i dóbr ziemskich. Dobra materialne powinny dla chrześcijanina stać się środkiem do osiągnięcia wyższych celów. Chrześcijaństwo nie polega więc na niedostatku czy biedzie. W tym znaczeniu ubóstwo nie może być z chrześcijańskiego punktu widzenia pożądanym stanem.

Ubóstwo jest w centrum naszego codziennego życia. Wszyscy doświadczamy braku środków do realizacji naszych celów. Siłą rzeczy mówimy o nim wszyscy. Robią to również przedsiębiorcy i księża. A dlaczego niektórych księży określa się mianem „komunistów”? Podejrzewam, że chodzi tu o proponowany sposób wyjścia z ubóstwa. Przedsiębiorcy mówią o pracy, a wspomniani przez papieża księża o sprawiedliwości społecznej. I z pewnością nie chodzi im tylko o uwrażliwienie tych, którzy więcej mają, aby dobrowolnie pomagali tym, którzy nie mają.

———————————-

Tekst ukazał się pierwotnie 1 lipca 2015 na www.pafere.org 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top