Prezydent Argentyny, Javier Milei, w ostatnim wywiadzie przed wylotem do Stanów Zjednoczonych stwierdził: „Nie mam nic przeciwko artystom. Miałem nawet zespół rockowy. Mój problem polega na tym, że jeśli potrzebujesz dotacji państwowej na tworzenie sztuki, przestajesz być artystą, a stajesz się pracownikiem państwowym”.
Na platformie X skomentowałem ten fragment wywiadu, parafrazując słowa Milei:„Nie mam nic przeciwko NGO-som. Kierowałem kiedyś prywatną fundacją, która pomagała migrantom. Mój problem polega na tym, że jeśli potrzebujesz dotacji państwowej na pomoc potrzebującym, to przestaje to być organizacja pozarządowa, a ty stajesz się funkcjonariuszem państwowym”.
Milei, jako libertarianin, walczy w Argentynie z rozrastającym się państwem. Z kolei prezydent USA, Donald Trump, zmaga się z korupcją, przeprowadzając audyt i zamykając USAID, czyli Agencję Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego. Kardynał Michael Czerny, kierujący biurem watykańskim, odpowiedzialnym za migrantów i dzieła charytatywne, skrytykował tę decyzję, twierdząc, że jest to nieodpowiedzialne i doprowadzi do śmierci milionów ludzi oraz pogłębi ubóstwo. Po audycie ujawniono, że USAID finansowało projekty sprzeczne z wartościami, które są wspólne dla Amerykanów, a także z celami statutowymi organizacji. Czy kardynał o tym nie wiedział?
W liście do biskupów amerykańskich papież Franciszek zachęca do medytacji nad przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie, w której odkrywamy prawdziwe ordo amoris, czyli porządek miłości. Zróbmy więc małe rozważanie. W tej przypowieści „pewnym człowiekiem”, który wychodzi z Jerozolimy i zmierza do Jerycha, a właściwie spada, jest każdy z nas – grzesznik. Ponieważ odległość jest niewielka, a zejście strome. Jerycho leży 276 m poniżej poziomu morza. Rany to nasze grzechy, a miłosierny Samarytanin to Jezus Chrystus, który „za swoje” leczy nas, zostawia pod opieką w gospodzie i odchodzi. Nie jest to więc przypowieść o NGO, które wspierają migrantów za pieniądze podatnika. Jezus nie miał czasu, aby opowiadać przypowieści o organizacjach pomocowych. Przypowieści Jezusa czytamy w kluczu soteriologicznym.
Tuż przed swoją rezygnacją, papież Benedykt XVI, opublikował motu proprio zatytułowane „O posłudze miłości” (2012). Benedykt XVI pisze, że „Biskup diecezjalny winien dbać o to, aby podlegające mu organizacje charytatywne nie były finansowane przez organizacje lub instytucje, których cele są sprzeczne z nauką Kościoła”.
Biskupi amerykańscy od wielu lat otrzymywali miliony dolarów na programy pomocowe dla migrantów w formie rządowych grantów, m.in. od USAID. Ta amerykańska organizacja finansowała także projekty, które ewidentnie były sprzeczne z nauką Kościoła.Dwa lata temu czołowi afrykańscy przywódcy polityczni, religijni i biznesowi zwrócili się do członków Kongresu o zaprzestanie promowania aborcji w zagranicznej pomocy USA na rzecz HIV/AIDS (PEPFAR). List, podpisany przez 129 afrykańskich liderów z 15 krajów, wyrażał wdzięczność narodowi amerykańskiemu za 20 lat pomocy finansowej w walce z epidemią HIV/AIDS, a także zaniepokojenie tym, jak problem aborcji został wprowadzony do tych programów.
To niejedyny problem. Rozdawanie cudzej własności nie jest dobroczynnością. Kościół katolicki nie może myśleć o sobie jako o organizacji pozarządowej, która wyciąga rękę po państwowe granty. Kościelna działalność charytatywna musi się różnić od świeckiej filantropii, a decyduje o tym źródło finansowania. To zasadnicza różnica, także z teologicznego punktu widzenia.
Myślałem, że motu proprio nie czytał tylko kard. Czerny. Okazuje się, że biskupi amerykańscy pozwali administrację Trumpa w związku z zamrożeniem finansowania uchodźców z funduszy federalnych. Szkoda, ponieważ przeciwnicy Kościoła twierdzą, że wiceprezydent JD Vance miał rację, kiedy w wywiadzie dla Telewizji CBS powiedział, że biskupi katoliccy, zaniepokojeni planami imigracyjnymi prezydenta Trumpa, dbają tylko o pieniądze. To kolejny argument za tym, aby Kościół katolicki nie wyciągał ręki po państwowe granty.
Ten spór jest także dobrym tematem do wielkopostnej refleksji. Księga Syracha zachęca do jałmużny: „Woda gasi płonący ogień, a jałmużna gładzi grzechy” (Syr 3,30). Państwowa filantropia koncentruje się na potrzebującym, podczas gdy jałmużna skupia się na darczyńcy, który nieustannie pracuje nad sobą w imię ostatecznego celu, jakim jest życie wieczne.
—————
Komunikaty SVD, Marzec 2025, str. 17-18.
Zdjęcie: Obóz dla wewnętrznych przesiedleńców w Liberii (2005). Fot. Jacek Gniadek SVD