Z okazji beatyfikacji Jana Pawła II, polecamy Państwu wywiad Filipa Mazurczaka z ks. Jackiem Gniadkiem SVD o poglądach gospodarczych Papieża.
– Czy Jana Pawła II można nazwać „papieżem wolnego rynku”?
Myślę, że tak, gdyż spod pióra tego Papieża wyszła najbardziej prorynkowa w historii Kościele encyklika społeczna „Centesimus annus”. Ale należy pamiętać, że Papież nie popierał gospodarki wolnorynkowej tylko dlatego, że jest ona postrzegana jako „najefektywniejszy” środek i sposób wymiany „dóbr” i usług. Jest to z pewnością bardzo mocny argument za wolnym rynkiem, ale Papież ma jeszcze inny, mocniejszy. Jego uwaga koncentruje się na człowieku i jego godności, która realizuje się w wolnym działaniu.
– Chociaż encyklika „Centesimus annus” jest często uważana za „pro-rynkową”, wcześniejsze encykliki społeczne Papieża z Wadowic „Laborem exercens” i „Sollicitudo rei socialis” uchodzą za bardziej krytyczne wobec kapitalizmu. Skąd ta zmiana?
Zgadza się. „Centesimus annus” jest inna. Widać w niej wpływ austriackiej szkoły ekonomii. Prawdopodobnie za sprawą Rocco Buttiglione, włoskiego katolickiego filozofa i przyjaciela Jana Pawła II, który podczas przygotowywania encykliki podsunął Papieżowi dzieła Ludwiga von Misesa i Friedricha von Hayeka. Michael Novak wspomina, że Hayek, kilka miesięcy przed swoją śmiercią, odbył długą rozmowę z Ojcem Świętym w Watykanie. Ten wpływ widać wyraźnie w „Centesimus annus”. Mamy tu przejrzysty opis praw rządzących ludzkim działaniem w sferze ekonomii. Ta wiedza pozwoliła Papieżowi na dokonanie właściwej oceny moralnej wolnej przedsiębiorczości.
– W „Centesimus annus” Jan Paweł II niechętnie mówi o wolnym rynku; jednoznacznie odrzuca gospodarczy leseferyzm i konsumpcjonizm. Ponadto Jan Paweł II często publicznie potępiał nieograniczony kapitalizm, zwłaszcza podczas swoich pielgrzymek w krajach Trzeciego Świata. Czy Wojtyła, podobnie jak Paweł VI czy wielu katolickich myślicieli od Chestertona po Maritaina szukał chrześcijańskiej „trzeciej drogi” pomiędzy liberalizmem a socjalizmem?
Wojtyła nie poszukiwał trzeciej drogi. Nauka społeczna Kościoła nie jest „trzecią drogą” między kapitalizmem a marksizmem. Nie jest również jakąś alternatywną innych gospodarczych systemów lub ideologii. Katolicka nauka społeczna jest pogłębioną refleksją nad ludzkim ekonomicznym działaniem w świetle Ewangelii. Papież pisze o tym wyraźnie w encyklice „Sollicitudo rei socialis”. Jan Paweł II nie odrzuca gospodarczego leseferyzmu, ale twierdzi, że wolny rynek nie może istnieć w próżni. Za decyzjami dotyczącymi produkcji i konsumpcji stoją konkretne wybory moralne i kulturowe, poprzez które ujawnia się określona kultura jako ogólna koncepcja życia. Kapitalizm, oprócz prywatnej własności i wolnego rynku, potrzebuje wartości i zasad moralnych.
Jan Paweł II podkreślał, że życie społeczne bez wolności ulega stopniowemu rozkładowi i zamiera, ale temu rozkładowi ulega również wtedy, gdy brakuje w nim wartości, cnót i moralności. Jeżeli chodzi o konsumpcjonizm, to Jan Paweł II zinterpretował to zjawisko jako błąd mentalny, który nie ma ścisłego związku z określonym systemem bądź ustrojem polityczno-gospodarczym.
– Jan Paweł II w „Centesimus annus” uważał, że nieograniczony kapitalizm może doprowadzić m.in. do zniszczenia środowiska, zepsucia moralnego (Papież wymienia m.in. rozpowszechnienie narkomanii i pornografii) i niesprawiedliwości społecznej. Czy w związku z tym katolicki wolnorynkowy liberał, jak np. Michael Novak czy o. Maciej Zięba musi uznać, że do pewnego stopnia ingerencja państwa w gospodarkę jest moralnie konieczna?
Według „Centesimus annus” państwo tylko w sytuacjach wyjątkowych może spełniać funkcje zastępcze i to – jak Papież podkreśla – w ograniczonym czasie, by nie ograniczać wolności tak gospodarczej, jak i obywatelskiej. Należy podkreślić, że w nauczaniu społecznym Kościoła zawsze były dostrzegane zagrożenia płynące ze zbyt dużej aktywności państwa. Przez długi czas nie udawało się przedstawić koncepcji, która w pełni uwzględniałaby relację pomiędzy rolą państwa, a inicjatywą jednostek.
Pius XII w dobrze znanej definicji dobra wspólnego, mówi, że konieczne są odpowiednie zewnętrzne warunki, aby wszyscy obywatele mogli się rozwijać. Ale istotnej zmiany w tej kwestii dokonał dopiero Jan Paweł II, który zrezygnował z podkreślania roli państwa, opowiadając się przede wszystkim za inicjatywą i przedsiębiorczością jednostek. Państwo według Papieża przestaje być rozumiane jako główny projektant i wykonawca dobra wspólnego. Dobro jednostki nie może być nigdy podporządkowane działaniu mechanizmu ekonomiczno-społecznego, gdyż prowadziłoby to do zaniku pojęcia osoby jako samodzielnego podmiotu decyzji moralnych.
– W latach 80-tych Jan Paweł II często był krytykowany przez zachodnie media za potępienie teologii wyzwolenia, która próbowała stworzyć syntezę chrześcijaństwa i marksizmu. Z kolei laicki, nienależący do Kościoła filozof śp. prof. Leszek Kołakowski bronił stanowisko Papieża w tej sprawie. Dlaczego wg Wojtyły teologia wyzwolenia była szkodliwa dla Kościoła w Trzecim Świecie?
Teologia wyzwolenia była poważnym zagrożeniem dla całego Kościoła, gdyż bezkrytycznie przyjmowała zapożyczenia z filozofii marksistowskiej. Jan Paweł II pochodził z Polski. Znał więc dobrze marksizm jako teorię i jako praktykę i nie dał się nabrać na próbę ideologizacji Ewangelii i wprowadzenia braterstwa pod przymusem. Drogą do pokoju społecznego jest przestrzeganie Dekalogu oraz szacunek dla ludzkiej godności. Wspomniany Leszek Kołakowski sam po latach zrozumiał – jak napisał to w artykule „Co pozostało po socjalizmie” – że braterstwo pod przymusem jest najbardziej złowrogą ideą wymyśloną w nowożytnych czasach, która zawsze prowadzi do totalitarnej tyranii.
– Chociaż Jan Paweł II podobnie jak Pius XII uważany jest za gorliwego antykomunistę, nierzadko w jego tekstach i przemówieniach można dostrzec, że chociaż polski Papież odrzucał marksizm jako błędną antropologicznie ideologię, uznawał, że marksizm się zrodził nie bez przyczyny, lecz z pewnej troski dla wykluczonych. Co o tym sądzi Ksiądz?
Jan Paweł II mówił o tym w encyklice „Laborem exercens”. Papieżowi chodziło o pokazanie, że brak zachowania prymatu osoby przed rzeczą w gospodarce może być przyczyną słusznej społecznej reakcji. Dochodziło do tego już wielokrotnie w przeszłości i może znowu się powtórzyć, jeżeli procesy gospodarcze będą odpersonalizowane, a środki pomieszane z celami. Według Papieża marksistowska analiza i rozumienie podstaw alienacji są fałszywe. Nie oznacza to jednak, że utrata autentycznego sensu istnienia jest zjawiskiem, które już dzisiaj nie występuje. Jest i pojawia się najczęściej w sferze konsumpcji, gdy człowiek plącze się w sieci fałszywych i powierzchownych satysfakcji.
– Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w 1991 roku wzbudziła mieszane uczucia. Niektóre media oraz niektórzy politycy dosyć krytycznie się do niej wówczas odnieśli. Z kolei wyraźnie można było dostrzec, że Papież-Polak nie był zadowolony z kierunku, w jakim zmierzała Jego ojczyzna po upadku komunizmu. M.in. wtedy Jan Paweł II był niezadowolony ze wzrostu konsumpcjonizmu w Polsce, co wg Niego łączyło się z duchowym i moralnym zubożeniem. O co Księdza zdaniem chodziło Papieżowi w tej dla niektórych Polaków kontrowersyjnej pielgrzymce?
Zgadza się. Papież wtedy nas surowo upominał, ale zachował się jak ojciec, który widzi, co jego dzieci robią z odzyskaną wolnością. Za przedmiot swoich rozważań do homilii niemal prowokacyjnie wybrał Dekalog, by odsłonić nasze narodowe słabości i zrobić z nami wspólny rachunek sumienia. Jan Paweł II nie patrzył na wolność w kategoriach zagrożenia, ale daru, do którego należy wychowywać, by dobrze z niego korzystać oraz pomagać innym do wzrastania w prawdziwej wolności. W encyklice „Veritatis splendor” Jan Paweł II pisał, że działanie jest moralnie dobre nie tylko wtedy, gdy jego przedmiot współbrzmi z prawdziwym dobrem osoby, którym jest sam Bóg, ale również wtedy, gdy przez swoje czyny osoba w sposób wolny kształtuje siebie. A jeżeli chodzi o konsumpcjonizm, to istota problemu tkwi w kulturze, która, oderwana od etyki, absolutyzuje sferę ekonomii i kreuje quasi-kulturę ekonomizmu z pragmatyczno-hedonistycznym systemem wartości.
– Często Papieże, teologowie, księża i inni ludzie Kościoła twierdzą, że nauka Kościoła ws. gospodarczych jest niedogmatyczna i stanowi raczej serię ewangelicznych wskazówek. Ponadto wg nich Kościół nie proponuje żadnego ustroju politycznego (co najwyżej, jak w przypadku komunizmu czy faszyzmu, skrajny ustrój Kościół może odrzucić). Czy to oznacza, że szanujący moralne nauczanie Kościoła katolik może być liberałem, monarchistą, socjaldemokratą lub narodowcem?
Uważam, że powinien być przede wszystkim za takim rozwiązaniem społeczno-gospodarczym, które szanuje własność prywatną. Jest ona według Soboru Watykańskiego II niejako przedłużeniem ludzkiej wolności, w ramach której człowiek ma prawo do podejmowania autonomicznych decyzje. Jest ona fundamentem gospodarki wolnorynkowej. Ale musi to być taki rodzaj wolnego rynku, który – używając języka teologii tworzenia Jana Pawła II – gwarantuje ścisły związek pomiędzy człowiekiem jako podmiotem pracy oraz prawem do owoców tej pracy w postaci własności prywatnej.
Współczesna bankowość, która jest oparta na rezerwie cząstkowej, nie chroni prawa własności depozytów bankowych na żądanie. Źródłem współczesnego kryzysu finansowego jest więc brak poszanowania dla własności prywatnej. Brak tego szacunku jest przyczyną sztucznej ekspansji kredytowej, która jest dziś głównym narzędziem polityki zmierzającej do pozyskania taniego pieniądza bez pokrycia w oszczędnościach i w produkcji. Według Jana Pawła II człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego. Jest to zdanie kluczowe dla zrozumienia pontyfikatu Jana Pawła II. Katolik, któremu bliska jest myśl Papieża, powinien optować więc za takimi strukturami politycznymi, które pozwolą człowiekowi na życie dla innych poprzez składanie dobrowolnego daru z siebie Bogu i ludziom.
– Według niektórych znawców encyklika społeczna Benedykta XVI „Caritas in veritate” jest odejściem od prorynkowego nurtu „Centesimus annus” i powrotem do pro-socjalnej wizji gospodarki opisanej w „Populorum progressio” Pawła VI. Czy Ksiądz zgadza się z tym zarzutem?
Benedykt XVI nawiązuje w tej encyklice do „Populorum progressio”, ale nie jest to nawiązanie bezkrytyczne. Obecny Papież jest bardzo precyzyjny w wyrażaniu swoich myśli i gdy mówi, że rynek nie kieruje się bezinteresownością, to nie oznacza, że chce zmienić jego reguły. Wolny rynek rządzi się własnymi prawami i człowiek powinien je respektować. Tak pojęta suwerenność działalności ekonomicznej została zauważona przez Benedykta XVI, który nazwał ją „logiką rynku” w odróżnieniu od logiki państwa i logiki daru bez rekompensaty. Papież wyraźnie odróżnia te trzy elementy społecznego systemu i nie oczekuje, że jeden z tych elementów przejmie logikę właściwą drugiemu. Benedykt XVI podkreśla tylko, że dla zapewnienia autentycznie ludzkiego rozwoju społeczeństwa zasada bezinteresowności jako wyraz braterstwa musi być przez wolne osoby uwzględniona w ekonomii i polityce. Jest to wyraźne nawiązanie do myśli Jana Pawła II.
Encyklikę „Caritas in veritate” należy czytać razem z pozostałymi. W pierwszej, „Deus caritas est”, Ojciec Święty pisze, że rozdawanie cudzej własności nie jest dobroczynnością. A w drugiej, „Spe salvi”, podkreśla, że świat bez wolności w żadnym przypadku nie będzie światem dobrym. Lektura wszystkich trzech encyklik Benedykta XVI nie pozwala więc w żadnym wypadku na postawienie takiego zarzutu.
– Dziękuję za rozmowę.
” Według Jana Pawła II człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego. Jest to zdanie kluczowe dla zrozumienia pontyfikatu Jana Pawła II. Katolik, któremu bliska jest myśl Papieża, powinien optować więc za takimi strukturami politycznymi, które pozwolą człowiekowi na życie dla innych poprzez składanie dobrowolnego daru z siebie Bogu i ludziom.”
Tjaa… a najlepiej zarabiaja politycy sportowcy przemysłowcy i finansjera, „służąc” reszcie tak, że lepiej się nie da…