Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH), napisała 13-go marca na Twitterze: „Ciekawe, czy jeszcze któreś zgromadzenie przyjęło uchodźców. Są puste seminaria, domy rekolekcyjne. Czy kościół zamierza je otworzyć dla uchodźców? Wiem o działaniu ks. Puziewicza w Lublinie, który uważa, ze przyjęcie uchodźcy jest aktem religijnym. A inni? Wiecie coś?”
Pod jej wpisem internauci zaczęli wklejać linki z opisem pomocy humanitarnej organizowanej spontanicznie przez setki parafii i zgromadzeń zakonnych w całej Polsce. Od początku wojny Caritas wysłał ponad 500 samochodów ciężarowych z darami wartymi ponad 40 mln zł. Kościół to nie tylko duchowni i Caritas. Uchodźcom z Ukrainy pomagają przede wszystkim świeccy, przyjmując ich w swoich domach.
Założycielka PAH po raz kolejny wywołuje do tablicy Kościół. W przychylnych słowach wypowiada się tylko o ks. Mieczysławie Puziewiczu z lubelskiego Centrum Wolontariatu, który pomagał migrantom z polsko-białoruskiej granicy. „Granice naszej działalności zakreślają granice stanu wyjątkowego. Jeśli ktoś stamtąd się wydostanie – w taki czy inny sposób – jesteśmy gotowi na pomoc” – opowiada o swojej pracy redaktorowi „Więzi”.
Pomagać należy wszystkim. Również imigrantom, którzy nielegalnie przekroczyli granicę i potrzebują ciepłego posiłku lub opieki medycznej. Należy robić to bez rozgłosu. Tym razem również dlatego, aby okazywana pomoc nie stała się czynnikiem przyciągającym innych imigrantów do przekraczania zielonej granicy.
Ochojska nie rozumie, na czym polega prawdziwa pomoc bliźniemu w potrzebie z chrześcijańskiego punktu widzenia. „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu” (Mt 6,3-4). I tak powinno być w normalnym świecie.
Niestety żyjemy w świecie, w którym działalność charytatywna została przejęta przez państwo i przestała już być dobroczynnością, a stała się państwową pomocą socjalną. Organizacje pozarządowe otrzymują granty. Otrzymują je również te katolickie. Granty zawsze są złe. Kościół wtedy nie różni się od organizacji pozarządowej.
Ochojska nie rozumie również, że zaglądanie do cudzej kieszeni nie ma nic wspólnego z dobroczynnością. Każdy sam decyduje, ile jest w stanie przeznaczyć na cele charytatywne. „Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie” (Mt 25,35) jest zbudowane w oparciu o własność prywatną. Przybysza, a zgodnie z greckim tłumaczeniem obcego (gr. xénos), mogę przyjąć tylko do własnego domu. Mogę go również nie przyjąć. To właściciel rozeznaje i podejmuje decyzję.
Dzisiaj wszyscy pomagamy uchodźcom ukraińskim z dobrego serca. Przyjmujemy ich do własnych domów. I niech tak pozostanie. Każdy ma inną wrażliwość. Jeżeli dzisiaj nie przyjął, może zrobić to jutro. Każdy sam o tym decyduje. Gościnność powinna być cechą ucznia Chrystusa, ale ma ona swoje granice i każdy musi o tym zdecydować sam w swoim sumieniu.
Ludzie potrzebują ducha miłości i międzyludzkiej solidarności. Tego ducha traci się, kiedy robimy to na pokaz. Chrześcijanin potrafi gratyfikację za udzielone dobro przenieść na później, na życie po śmierci. „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 4). I dlatego woli o tym teraz nie mówić.
Taki sposób myślenia był zupełną nowością dla świata starożytnego. Filantropia wywoływała szlachetne uczucia u starożytnych filozofów, ale obce było im pojęcie miłosierdzia, które kieruje się zasadą bezinteresownej pomocy płynącej prosto z serca i z własnej kieszeni. Marcel Simon w „Cywilizacji wczesnego chrześcijaństwa I-IV w.” podkreśla, że instytucje dobroczynne Kościół „stworzył na własny koszt i na własną odpowiedzialność, co będzie rysem charakterystycznym społeczeństwa średniowiecznego”.
Pomysłodawcą zachodniej dobroczynności był Kościół katolicki, który poprzez swoją działalność zrewolucjonizował świat. Dzisiaj świat z podziwem patrzy na Polaków. Miłosierdzie to najpiękniejszy rys chrześcijańskiej cywilizacji. Nie musimy o tym mówić i pisać. Będą to robić inni.
———————————————
Komunikaty SVD, Kwiecień 2022, s. 18-19.
Zdjęcie u góry: Namiot nadziei” Caritasu na granicy polsko-ukraińskiej w Zosinie. Fot. Jacek Gniadek SVD
Ciastka dla ukraińskich uchodźców w „Namiocie nadziei”. Fot. Jacek Gniadek SVD