Nikt dzisiaj w Kościele nie mówi już o kategorycznym zakazie pobierania procentu od zaciąganych pożyczek. To już przeszłość. Za lichwę uważa się jedynie pożyczanie pieniędzy na wysoki procent. Należy uważać, gdyż takie rozumowanie może nas zaprowadzić na manowce. Problem lichwy ciągle istnieje i nie ogranicza się jedynie do wysokości pobieranych odsetek.
Uchylenie kanonicznego zakazu
Pierwsza mała zmiana w rozumieniu lichwy w Kościele została wniesiona przez papieża Benedykt XIV w encyklice Vix Pervenit (1745). Papież podtrzymał w pełni bezwzględny zakaz pobierania odsetek od pożyczek pieniężnych, ale nie potępił legalnego dochodu z pieniądza, jeżeli istniały zewnętrzne czynniki uzasadniające pobieranie procentu w formie odszkodowania. Ks. Józef Majka (+1993), teolog specjalizujący się w etyce życia gospodarczego, stwierdził, że papież nie tylko wykazał zrozumienie dla potrzeb życia gospodarczego i nie hamował jego rozwoju, ale pozostawił również otwarte ramy dla dyskusji teoretycznej. Było to w zasadzie powtórzeniem wcześniejszych opinii podtrzymywanych przez wszystkich moralistów w tamtych czasach. Tak podpowiadała im intuicja, ale jeszcze nikomu nie udało się przedstawić zadowalającej teorii źródła procentu.
Kwestia ta była dalej rozwijana i na początku XIX w. Święte Oficjum, w odpowiedzi na list biskupa z Rennes oznajmiło, że każdy, zgodnie z prawem, może przyjmować rozsądne odsetki proporcjonalnie do zysku związanego z pożyczką. Stanowisko to zostało powtórzone w 1873 r. przez Kongregację Rozkrzewiania Wiary, a Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r., potwierdzając zasadę niepłatności pożyczki, dopuścił umowy o skromne wynagrodzenie według stawek prawa cywilnego. Nowy Kodeks Prawa Kanonicznego promulgowany w 1983 r. nie wypowiada się w ogóle w tym względzie.
Po zniesieniu kanonicznego zakazu pobierania procentu Kościół nie przestał negatywnie oceniać wszelkich form nadużyć gospodarczych. Benedykt XVI w encyklice Caritas in Veritate postuluje stworzenie Banków Miłosierdzia, by najsłabszych chronić przed lichwą i rozpaczą (por. CV 65),. W tym samy duchu naucza dzisiaj papież Franciszek. Czym więc jest lichwa?
Subiektywistyczna teoria wartości
Arystoteles twierdził, że pieniądz nie może być przyczyną pobierania pieniądza, ponieważ jest tylko środkiem wymiany i jest niepłodny. Tak samo rozumował św. Tomasz z Akwinu. Uważał, że pobieranie procentów jest niesprawiedliwe, ponieważ sprowadza się do sprzedaży czegoś, co nie istnieje. Nikt przez wieki nie był w stanie poprawnie wytłumaczyć, co jest źródłem procentu. W czasach nowożytnych teorie procentu zakładały, że kapitał jest produkcyjny. To był zupełnie błędny kierunek. Nie potrafiono wskazać na źródło produkcji kapitału. Zasadniczą zmianę przyniosła dopiero subiektywistyczna teoria wartości. Eugen von Böhm-Bawerk’a (+1914) w swoim opus magnum „Kapitał i zysk z kapitału” (1889 r.) wykazał, że źródła procentu od pożyczek pieniężnych należy szukać w różnicy wartościowania dóbr teraźniejszych i dóbr przyszłych, ponieważ pożyczka jest wymianą dóbr teraźniejszych na dobra przyszłe.
Böhm-Bawerk był uczniem Carla Mengera (+1921), od którego zaczerpnął subiektywistyczną teorię wartości. Menger wykazał, że wartość dóbr w tym świecie nie zależy od ich wewnętrznych właściwości i nie jest również pochodną pracy włożonej w jej wytworzenie, ale zależy od preferencji jednostki, która swoje potrzeby chce zaspokoić swoją aktywnością na rynku. Gdyby Arystoteles posiadał taką wiedzę, to sam rozwiązałby paradoks wody i diamentu. Dla kogoś, kto jest na pustyni, woda będzie droższa od diamentu. Wartość rzeczy jest subiektywna. To my nadajemy im wartość, a to zależy od celu, który chcemy osiągnąć. Teoria preferencji czasowej została dalej opracowana przez Ludwiga von Misesa (+1973), który wprowadził do ekonomii pojęcie procentu pierwotnego. Ten austriacki ekonomista wykazał, że to procent pierwotny decyduje o tym, jakie produkty zostaną przeznaczone na bieżącą konsumpcję, a jakie na podaż dóbr kapitałowych. Stopa procentowa nie jest wyznaczana przez rynek kredytowy. Wysokość oprocentowania kredytów zależy od preferencji podmiotów działających na rynku. Szkoła austriacka rozwiązała definitywnie problem procentu. Nie jest on dochodem z kapitału i nie jest on również nagrodą za powstrzymywanie się od konsumpcji. Procent nie jest w ogóle zjawiskiem pieniężnym. Nie jest pieniądzem uzyskanym z pieniądza.
Sztuczna kreacja pieniądza
Zagadka natury procentu została rozwiązana, ale lichwa, rozumiana jako pobieranie wygórowanych odsetek, ciągle istnieje jako problem. Najczęściej kojarzymy ją z instytucjami parabankowymi. Są nimi najczęściej szybkie kredy bez poręczycieli. To jest forma lichwy, która polega na pożyczaniu pieniędzy w celach konsumpcyjnych, kiedy wyzyskuje się słabszą pozycję ekonomiczną pożyczającego. Ale jest jeszcze inna forma lichwy, która jest związana z instytucjami bankowymi.
Po II Wojnie Światowej pieniądz wymienialny został zastąpiony pieniądzem fiducjarnym. Obecność banków centralnych i rezerwy cząstkowej umożliwia rządom tworzenie dzisiaj pożyczek ex nihilo bez oparcia się na wcześniejszych oszczędnościach. Okazuje się, że strategie finansowe oparte na długu są bardziej atrakcyjne od strategii opartej na oszczędnościach. Banki zwracają depozyty pieniężne o mniejszej sile nabywczej pieniądza, co w rezultacie prowadzi do tego, że wielka liczba ludzi ponosi straty. Jest to forma wyzysku fiskalnego obejmującego działania, które mają na celu wykorzystanie niewiedzy bliźniego w celu wymuszenia na nim korzyści ekonomicznych. Jednym słowem, jest to nic innego, jak produkcja pieniądza z pieniądza, o czym mówił Arystoteles. Taki proceder powinien być zakazany. Mówiąc słowami amerykańskiego ekonomisty i teologa, Bernarda Dempsey’a SJ (+1960)[1], „mamy efekt lichwy bez odpowiedzialności personalnej” podmiotów finansowych („Interest and Usury”, 1948). Rządy, których zadaniem jest ochrona własności prywatnej swoich obywateli, są zaangażowane w działalność lichwiarską, którą same prawnie zakazują.
Dług publiczny
Zupełnie z innej perspektywy widzimy teraz obraz obligacji Skarbu Państwa. Nie powinno się ich w ogóle kupować, ponieważ państwo jako terytorialny monopolista przymusu przeznacza te pieniądze na konsumpcję. Odsetki, które otrzymujemy za udzielenie pożyczki rządowi pochodzą z podatków, które sami płacimy. Bierzemy nieświadomie udział w procederze, który przyczynia się do powiększania dług publicznego. Z tego punktu widzenia kupowanie obligacji Skarbu Państwa jest nieetyczne.
Zupełnie inaczej jest z obligacjami korporacyjnymi. Pożyczając własne pieniądze firmie, która kupuje za nie maszyny, a później – dzięki wyższej produkcji – oddaje pożyczone pieniądze z procentem, działamy nie tylko zgodnie z prawem, ale również etycznie. Podejmujemy oczywiście ryzyko, ale możemy sami o tym decydować.
Stuprocentowa rezerwa
Kanoniczny zakaz pobierania odsetek spowodował ukrywanie płatności odsetkowych w przeszłości. Jesús Huerta de Soto, hiszpański ekonomista, trafnie zauważa, że dawniej, pomimo tego zakazu, pośrednicy finansowi prowadzili uprawnione interesy i przyczynili się do rozwoju ówczesnej gospodarki. Na przestrzeni wieków nastąpiła zmiana nauki Kościoła w sprawie pobierania odsetek. Nie oznacza to jednak, że uprawomocnione jest dzisiaj funkcjonowanie bankowości opartej na rezerwie cząstkowej, która polega na wykorzystaniu depozytów na żądanie w celu udzielenia pożyczek. Na ten problem zwrócił uwagę Pius XI w encyklice Quadragesimo Anno (1931), gdzie napisał, że w ręku nielicznych jednostek, nie będących nawet właścicielami kapitału, skupia się ogromna władza, która pozwala im dowolnie decydować o przydzielaniu kredytów (por. QA 105, 106).
Zniesienie procentu w gospodarce rynkowej jest niemożliwe. Pisze o tym trafnie Mises w „Ludzkim działaniu”. Każdy, kto chciałby to zrobić, musiałby „przekonać ludzi, żeby jabłku dostępnemu za sto lat przypisywali co najmniej taką wartość jak jabłku dostępnemu dzisiaj”. Pojęcie procentu zostało wyjaśnione i nikt tego nie kwestionuje. Zyskała na tym działalność kredytowa. Pojawił się jednak nowy problem. Teraz przyszła kolej na moralną ocenę współczesnej bankowości. Przyzwolenie na jej funkcjonowanie jest wysoce szkodliwe dla społeczeństwa, ponieważ wywołuje cykle koniunkturalne, czyli ciągłe nawroty sztucznego ożywienia i recesji gospodarczej. J.H. de Soto podkreśla stanowczo, banki nie mają prawa dysponowania depozytami na żądanie, gdyż prawo własności nie zostało przeniesione na bank. Łamanie siódmego przykazania „Nie kradnij” według hiszpańskiego ekonomisty prowadzi do poważnych zaburzeń spontanicznego procesu społecznej współpracy.
Kanoniczny zakaz pobierania odsetek w przeszłości i przyzwolenie na funkcjonowanie współczesnej bankowości jest skutkiem braku odpowiedniej wiedzy ekonomicznej. Katolickiej nauki społecznej nie można dzisiaj uprawiać bez studiowania ekonomii, podobnie jak bioetyki bez zagłębiania się w meandry medycyny i biologii. Tu nie chodzi o ustanowienie kilku Banków Miłosierdzia, ale o powrót do stuprocentowej rezerwy. Kościół ma okazję, by tym razem być w awangardzie i mam nadzieję, że jej nie zmarnuje.
[1] B. Dempsay SJ napisał pracę doktorską na Harvardzie pod kierunkiem Josepha Schumpeter’a (+1950), który wcześniej studiowała we Wiedniu u E. Böhm-Bawerk’a.
Na soborze laterańskim V (1512-1517) padło dogmatyczne orzeczenie, że lichwą jest udzielanie pożyczek dla zysku:
„My (…) z aprobatą świętego soboru, oświadczamy i stwierdzamy, że wspomniane «banki pobożne» ustanowione przez państwa, a powagą Stolicy Apostolskiej dotychczas aprobowane i potwierdzone, w których ze względu na ich koszty i wynagrodzenie strat pobiera się jakąś opłatę na same pensje ich zarządców i inne rzeczy związane (jak powiedziano wyżej) z ich utrzymaniem ze względu na zwrot ich kosztów, nie przejawiają oznak zła ani podniety do grzechu, ani w żaden sposób nie są naganne, BYLEBY OPŁATA PONAD KAPITAŁ NIE PRZYNIOSŁA IM ZYSKU”.
Ta wypowiedź Magisterium ukróca wszelkie wywody, że katolicyzm potępia jedynie wysokie oprocentowanie zarobkowe. Z tego, że opłaty za pożyczkę nie są złe, tylko wtedy, gdy idą na zwrot kosztów udzielania pożyczki, wynika, że każde oprocentowanie pożyczki, które przynosi zysk, jest grzeszne i lichwiarskie.