Kilka dni temu napisałem komentarz na DEONie pod wpisem „Czy chrześcijanin powinien obchodzić Halloween?”: „Katolik nie tylko może, ale powinien obchodzić Halloween… szerokim łukiem”.
Dostałem dużo laików za ten komentarz, ale nie wiem, czy zostałem dobrze zrozumiany. Jestem leseferystą, więc na myśli miałem to, że nie przeszkadza mi to, co inni robią na swoim podwórku. Mam swoje życie.
Czy dynia nie może być w przestrzeni publicznej? Dynia, podobnie jak wszystkie inne rzeczy na tym świecie, jest sama w sobie obojętna. Czy nie taki sposób rozumowania próbujemy sprzedać tym, którzy twierdzą, że krzyż w przestrzeni publicznej rani ich uczucia?
Ale wróćmy do Halloween. Kiedyś było w kościele katolickim wigilijne czuwanie przed świętem Wszystkich Świętych zwane Wigilią Wszystkich Świętych – „All Hallows Even”, czy też „Hallowe’en”. Tak było w dawanym mszale, ale reforma liturgiczna Piusa XII to święto skreśliła z liturgicznego kalendarza.
A stroje i procesje? To połączenie różnych tradycji, które miało miejsce w brytyjskich koloniach Ameryki Północnej. Dzisiaj jest tak zlaicyzowane, że pozostał z tego tylko czysty folklor.
Jeśli nie chcemy, by nasze dzieci były wychowywane w duchu świeckiej tradycji, to posyłajmy je do prywatnych szkół. Św. Tomasz z Akwinu nauczał, że własności prywatna jest najlepszym sposobem na to, by żyć w pokoju, a Leon XII pisał, że własność prywatna daje rodzinie przestrzeń bezpiecznej wolności, w której może zachowywać i przekazywać następnemu pokoleniu swój system wartości.
Czy tym, którzy obchodzą tylko Halloween przeszkadza, że Wszystkich Świętych jest dniem wolnym od pracy, a cmentarze są pełne modlących się ludzi i zapalonych zniczy?
Przed wrzuceniem tego wpisu zszedłem do naszej zakonnej piwnicy, by zobaczyć, czy jesteśmy przygotowani na zbliżające się uroczystość i widzę, że dynia jest na swoim miejscu ;_)