Uroczystość Najświętszej Trójcy
W dniu dzisiejszym Kościół zachęca nas do modlitewnej refleksji nad tajemnicę Trójjedynego Boga. Wiara w jednego Boga w trzech Osobach odsłania przed nami Boga takiego, jakim jest On sam w sobie. Jeden w swojej naturze, ale w trzech osobach. Bóg chce nam powiedzieć, że jest wspólnotą.
Księga Rodzaju mówi, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, ale powiedział również: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1,26). Człowiek nie został stworzony sam. Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i jako kobietę.
Wspólnota „Trzech Osób”
Bóg nie jest więc jakimś samotnym „indywiduum”. Jest wspólnotą Osób – „Trzech Osób”. Ta Tajemnica zapisana na początku Księgi Rodzaju odsłania się powoli wraz z przyjściem Syna Bożego na ziemię. Święty Jan stwierdza na ostatnich stronach Pisma Świętego, że Bóg jest miłością (1 J 4,16). To Ona „sprawiła”, że Bóg Ojciec wydał jako okup za nasze grzechy swojego jedynego Syna Chrystusa, a Duch Święty przychodzi do nas, aby rozlać w naszym sercu miłość Trójjedynego Boga.
Tych sposobów działania osób Trójcy Przenajświętszej nie można zbyt radykalnie od siebie oddzielać. Nie możemy mówić, że Stary Testament to epoka działania Boga Ojca, Nowy Testament to czasy działania Jezusa, a czas Kościoła to okres działania Ducha Świętego. Trójca działa w całej ludzkiej historii, a także w sercu każdego człowieka, w doskonałej jedności.
Pod dębami Mamre
Bóg nie chciał istnieć sam, ale jako trzy osoby. Jest Bogiem „otwartym” na inne osoby, ponieważ kocha i chce dać udział w swoim życiu stworzonym przez siebie rozumnym i wolnym istotom. Ten sekret człowieka zaproszonego do wspólnoty z Bogiem Trójjedynym wspaniale oddaje ikona Trójcy Świętej Andrieja Rublowa († ok. 1430).
Temat ikony oparty jest na motywie zaczerpniętym z Księgi Rodzaju. Opowiada on o trzech aniołach, którzy przybyli w gościnę do Abrahama. Ten rosyjski święty prawosławny mnich, twórca ikon, namalował trzech aniołów siedzących pod dębami Mamre u Abrahama, ale zgodnie z tradycją miał na myśli Trzy Osoby Boskie: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Trzy osoby Trójcy Świętej siedzą wokoło stołu i w milczeniu zastanawiają się nad odkupieniem człowieka. Ale ich krąg nie jest zamknięty. Od strony widza jest wolne miejsce przy stole. Człowiek wpatrujący się w ikonę czuję się niejako zaproszony do stołu. Jest wciągnięty we wspólnotę wymiany miłości, która polega na wzajemnym obdarowywaniu sobą drugiego.
Według św. Jana Pawła II człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego. Czy jest to możliwe? Bezinteresowna wymiana oparta na doskonałej miłości jest możliwa w Bogu, między osobami Trójcy Świętej, ale skoro człowiek został stworzony na obraz samego Stwórcy, to jest również zaproszony do takiej wspólnoty miłości. Na czym więc ona polega? Następstwem wprowadzenia przez chrześcijaństwo do teologii pojęcia osoby jest możliwość głębszego zrozumienia istoty życia społecznego. Powinna być ona dla chrześcijanina zawsze odbiciem intymnej relacji między trzema odrębnymi i miłującymi się osobami Trójcy Świętej.
Kapitalizm to wspólnota
Ludwig von Mises (†1973) pokazał, że system rynkowy ujęty w ramy prawne i kontrolowany przez ograniczony rząd szanujący własność prywatną, jest zdolny postawić zupełnie różne i wolne podmioty na rynku w pozycji twórczej współpracy i wymiany. Jego subiektywistyczna teoria wartości tłumaczy istotę tej wymiany, która stanowi podstawowy element ludzkiego działania. Wymiana jest to otrzymywanie przez obie strony dóbr bardziej przez nie cenionych i pozbywanie się dóbr mniej wartościowych z ich punktu widzenia w danym momencie czasu. To przeciwieństwo stanowiska znanego od czasów Arystotelesa (†322 p.n.e.), że dobra są wymieniane tylko za towary o takiej samej wartości. Austriacki ekonomista wykazał wyraźnie, że wartość nie zawiera się w rzeczach, ale zależy od obopólnej zgody kupującego i sprzedającego na wolnym rynku i jest nierozerwalnie związana z aktualnym wyborem. Wartość rzeczy zależy więc od celu, jaki człowiek przypisuje swojemu działaniu, i który znany jest tylko jemu. Międzyosobowa wymiana dóbr i usług zawiązuje więzy, które jednoczą ludzi w społeczeństwo.
Murray Newton Rothbard (†1995), amerykański ekonomista i uczeń Misesa, rozpoczął jeden ze swoich wykładów od postawienia pytania: „Co jest przeciwieństwem komunizmu?”. Z sali wykładowej padła od razu odpowiedź, że jest nim kapitalizm. To pierwsza odpowiedź, która ciśnie się każdemu z nas na usta. Rothabrd poprawiał zaskoczonych studentów i wyjaśnił, że przeciwieństwem kolektywizmu jest tylko indywidualizm. Wolna ekonomia – tak o właściwe pojętym kapitalizmie pisał w encyklice społecznej Centesimus annus (1991) bł. Jan Paweł II – to wspólnota potrzebujących siebie nawzajem ludzi, bez której nie byłoby wolnorynkowej wymiany. Mises był zdecydowanym obrońcą jednostki przed uciskiem ze strony państwa, ale w żadnym wypadku nie oznacza to, że afirmuje on bezwzględny indywidualizm. Austriacki ekonomista ma świadomość tego, że najbezpieczniejszym miejscem dla człowieka jest społeczność. Każda jednostka na wolnym rynku wie, że jej własny interes jest najlepiej zabezpieczony wtedy, gdy swoje działanie dostosuje do wymagań społecznej współpracy w ramach pokojowego podziału pracy.
Każda transakcja w systemie niezakłóconej gospodarki rynkowej jest zawsze korzystna zarówno dla kupującego, jak i sprzedającego, gdyż w przeciwnym wypadku nigdy by do niej nie doszło. Ekonomia nie jest więc grą o sumie zerowej. Warunkiem wymiany jest zawsze przestrzeń wolności wyznaczona granicami własności prywatnej. Poprzez wolność rynek staje się społecznym urządzeniem do realizacji dobra wspólnego, gdzie człowiek – jako osoba rozumna i wolna – sam może o sobie stanowić i stawać się darem dla innych.
Ludzki egoizm
Na przeszkodzie stoi zawsze ludzki egoizm, ale nie można zgodzić się z twierdzeniem, że egoizm deformuje w punkcie wyjścia sens reguł moralnych, które ze swej natury powinny mieć zawsze profil altruistyczny. Zgodnie z takim rozumieniem altruizmu, wszystko to, co jest czynione w imię dobra innych, jest czymś pożytecznym, a wszystko to, co jest czynione w imię interesu własnego, jest naganne. Przyjęcie takiego przesłania zmuszałoby człowieka do życia w ciągłym rozdarciu.
Człowiek nie jest w stanie do końca wyzbyć się działania dla własnej korzyści i nie ma w tym nic złego. Dagny Taggart, główna bohaterka powieści Ayn Rand (†1982) Atlas zbuntowany (Poznań 2008), na stwierdzenie Eugene Lawsona, byłego prezesa banku narodowego, że w całym swoim życiu nigdy na niczym nie zarobił, spokojnie odpowiada: „(…) ze wszystkich deklaracji, jakie może uczynić człowiek, tę właśnie uważam za najbardziej godną pogardy”. Amerykańska pisarka i filozof próbuje tutaj wykazać, że nie można działać nie pragnąc niczego dla siebie. I ma tu w pewnym stopniu rację, gdyż nawet wręczanie bezinteresownych podarunków bez oczekiwania jakiegokolwiek rewanżu nie jest do końca w tym świecie możliwe. Nawet tutaj dochodzi do wymiany, w której obdarowujący jest usatysfakcjonowany poprawą sytuacji obdarowanego, osiągając samozadowolenie, gdyż taki był jego cel działania.
Miłość samego siebie
Bardzo często „egoizm” Rand bywa przedstawiany jako pozbawiony uczuć i nieludzki. Ale nie ma niczego złego w sensownej miłości samego siebie. Wręcz przeciwnie, wynika to z natury człowieka, który został stworzony do ukochania wszelkiego dobra, włącznie ze swoim własnym. Miłość jaką ktoś darzy drugą osobę – podkreśla św. Tomasz z Akwinu (†1274) – wynika z miłości, jaką ma wobec samego siebie (por. Summa Theologiae). Nauczał o tym również św. Augustyn (†430), który w jednym ze swoich kazań napisał: „Kto nie umie kochać siebie, nie umie też kochać bliźniego”.
Tylko Bóg nie kieruje się własnym interesem i poczuciem dyskomfortu, ponieważ bezinteresowny i samospełniający się czyn stanowi integralną część Jego samego i Jego relacji do człowieka i świata. Człowiek zawsze działa w poczuciu odczuwalnego niezadowolenia i pragnienia zmiany tego stanu na lepszy. Bezinteresowne działanie nie jest więc do końca możliwe, ale rynkowa współpraca, w której każdy uczestnik widzi sukces, a nie porażkę swojego partnera jako środek do osiągnięcia swojego własnego celu, jest krokiem w nieustannym budowaniu pokojowego społeczeństwa i wspólnoty miłości, której wzorem jest Trójjedyny Bóg.
Nieustanny dialog w miłości
Wiara w Trójjedynego Boga dostarcza nam dodatkowego, nadprzyrodzonego wzoru dla systemu rynkowego i może uzdolnić nas do dalszego rozwoju owocnej wymiany oraz skuteczniejszej alokacji zasobów z poszanowaniem godności drugiej osoby. Bóg jest wspólnotą „Trzech Osób” zjednoczonych miłością, Trzech niepowtarzalnych osób, które są sobą, ale dlatego że są w relacji z drugą osobą. We wnętrzu Trójjedynego Boga istnieje niekończąca się wymiana życia i nieustający dialog. Z tej miłości powstał świat i człowiek. Skoro człowiek jest stworzony na podobieństwo Trójjedynego Boga, to stąd wniosek, że człowiek staje się sobą tylko wtedy, kiedy żyje z innymi, dla innych, a nie wbrew czy przeciwko innym. To ta komunia z Bogiem trynitarnym oraz ludzi między sobą jest celem ziemskiego pielgrzymowania.
Zdjęcie: Kopia ikony „Trójca Święta”Andrieja Rublowa. Fot. Jacek Gniadek SVD.