XVIII Niedziela Zwykła C – 04.08.2013
Koh 1,2;2,21-23; Ps 95,1-2.6-9; Kol 3,1-5.9-11; Łk 12,13-21
Tematem dzisiejszej ewangelii jest chciwość. Jezus ostrzega swoich uczniów przed nieumiarkowanym posiadaniem dóbr ziemskich słowami: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia” (Łk 12,15).
Wprowadzeniem do przypowieści o bogaczu, której Jezus używa do zilustrowania problemu chciwości, jest scena mówiąca o sporze w sprawie majątku. Perspektywa otrzymania spadku wyzwalała u Żydów zawsze wiele emocji, gdyż w prawie mojżeszowym pierworodny syn otrzymywał zawsze podwójną cześć wszystkiego. Jezus nie daje się jednak sprowadzić tylko do arbitra w sprawach majątkowych i ukazuje nam rozwiązanie problemów ziemskich w kontekście zbawienia i życia wiecznego.
Prawdziwe rozwiązanie tego problemu leży w wolności w stosunku do rzeczy materialnych. Rzeczy nie mają same w sobie wartości. To człowiek nadaje im wartość. Nie mają żadnego znaczenia w wieczności, ale mogą pomóc lub przeszkodzić w zdobyciu królestwa Bożego. Jak więc zdobywać i gromadzić dobra ziemskie, które ze swej natury są nietrwałe i przemijające, by nie utrudniły naszego zbawienia i uświęcenia?
Wszystko było bardzo dobre
Zdrowy rozsądek podpowiada, że nie ma nic złego w posiadaniu dóbr materialnych. Ludzie potrzebują rzeczy do przetrwania i rozwoju. Człowiek nie może nimi pogardzać, gdyż wszystko, co Bóg stworzył było dobre. Potwierdza to Księga Rodzaju: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,31).
Tomasz z Akwinu (†1274) podkreślał konieczność zapewnienia materialnych warunków dla rozwoju duchowego. Twierdził on, że ich niedostatek wiąże się z niebezpieczeństwem oderwania człowieka od jego właściwego powołania i sprowadzenia go do istoty czysto biologicznej. Cywilizacja przemysłowa przyniosła wiele dobrego rozwojowi człowieka i całych społeczeństw. Dzięki niezależności materialnej i wyzwolonej przez nią możności zaspokajania niezliczonych potrzeb egzystencjalnych, ludzie mają szansę odczuwać potrzeby związane raczej z ludzkim „być” niż „mieć”.
Przywiązanie i skala wartości
Z dobrami materialnymi nie powinna nas wiązać uczuciowa więź, gdyż uczucia mogą zaprowadzić nas na manowce. Nasz stosunek do rzeczy materialnych musi być uporządkowany i racjonalny. Nieuporządkowane pragnienia zniewalają człowieka. Seneka (†65), rzymski filozof i wyznawca stoicyzmu, zwykł mawiać: „W domu mądrego rzeczy pozostają na służbie, u głupca zaś zajmują miejsce na tronie”.
Uporządkować, to znaczy poustawiać rzeczy w odpowiedniej kolejności, a to możemy uczynić tyko wtedy, kiedy będziemy posiadać odpowiednią skalę wartości i obrany cel działania. Dotykamy tutaj świata rzeczy materialnych i wchodzimy w dziedzinę ekonomii. Ludwig von Mises (†1973), austriacki ekonomista i filozof twierdził, że człowiek w działaniu kieruje się własną skalą wartości przy podejmowaniu decyzji. Na podstawie tej skali zaspokaja najpierw potrzebę o najwyższej wartości. Powstaje jednak pytanie: jak zbudować taką własną skalę wartości, aby całego życia nie sprowadzić do wymiaru czysto materialnego?
Wszystko zależy od celu działania. Wszelkie działanie człowieka jest celowe. Celowość działania wynika z warunków wstępnych ludzkiego działania. Człowiek działający pragnie zastąpić mniej zadowalający stan rzeczy bardziej zadowalającym. Problem polega na tylko na tym, co staje się celem w naszym życiu. Człowiek może posiadać tylko jeden cel. Przypomina nam o tym Jezus: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie (Mt 6,24).
Zysk
Każdy człowiek może wybrać własny cel, do którego może zmierzać w danym mu przez Boga czasie. I człowiek wybiera taki cel, co do którego jest przekonany, że da mu największy zysk i unika wyboru tych, które przyniosłyby mu stratę. Taka jest natura człowieka. W kategoriach zysku i strat myśli nie tylko wtedy, gdy prowadzi przedsiębiorstwo lub kupuje na wolnym rynku towary, ale od takiego sposobu myślenia nie może się uwolnić nawet wtedy, gdy w rachubę wchodzi wybór ostatecznego celu, czyli życia wiecznego. Święty Paweł w Liście do Filipian pisze, że „to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę” (Flp 3,7).
Każde ludzkie działanie ma na celu osiągnięcie zysku i dlatego trudno wyobrazić sobie sytuację, w której ludzie mogliby funkcjonować na innych zasadach. Myślenie w kategoriach zysku nie powinno być błędnie utożsamiane z pogonią za bogactwem.
Święty Paweł napisał: „[…] korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami” (1 Tym 6,10). Musimy jednak pamiętać, że każde ludzkie działanie ma swój koszt i zysk, ale alokacja środków do celów zależy tylko od człowieka podejmującego działanie.
Własność prywatna
Niektórzy komentatorzy dzisiejszej przypowieści o bogaczu próbują sugerować, że własność staje się częstokroć okazją do chciwości i jest to dla nich pretekstem do kwestionowania samego prawa własności. Taki sposób myślenia Mises uważa za niewłaściwy, gdyż jego autorzy nie dostrzegają znaczenia sił, które potępiają jako niemoralne funkcjonowanie rynku. Rynek nie ma do czynienia z jednostkami idealnymi i musi brać pod uwagę człowieka takiego, jakim on jest.
Mises twierdzi, że użyteczne towary powstają tylko w następstwie pracy nakierowanej przez ludzki umysł na określony cel. Zastąpienie chęci zysku tak zwanymi motywami moralnymi doprowadziłoby do załamania się systemu cen i w konsekwencji pogorszenia warunków gospodarczych, gdyż nie ma innych metod dostosowania produkcji do zmieniających się warunków niż właściwe funkcjonowanie rynku.
Dążenie przedsiębiorców do osiągnięcia zysku jest siłą napędową ekonomii wolnorynkowej. Zysk i strata są narzędziami, za pomocą których konsumenci wywierają wpływ na zmiany rynkowe. Zachowanie konsumentów przynosi zyski lub straty, które są przyczyną przemieszczania się własności środków produkcji z rąk mniej wydajnych do bardziej efektywnych.
Sensowna miłość samego siebie
Egoizm, chciwość, dążenie jednostki do osiągnięcia własnych celów nie są czymś złym. Adam Smith (†1790), angielski ekonomista, trafnie zauważył, że piekarz zrobił dobry chleb nie z miłości bliźniego, tylko z chęci zysku. To właśnie z chęci zysku Stevena Jobs’a (†2011), Henry Forda (†1947), Ingvara Kamprad’a i wielu innych podniosła nam się stopa życiowa i stać nas na więcej za mniej. Człowiek kierujący się egoizmem w niezamierzony sposób przyczynia się do ogólnego wzrostu gospodarczego.
Chciwość pochodzi od słowa „chcę”. Jeżeli nasze pragnienia i działania, które wypływają z chęci posiadania więcej i mieszczą się w granicach Bożych przykazań, to nie może być w tym nic złego. W jaki sposób opisać taki stan rzeczy? Święty Tomasz podpowiada nam, że można go nazwać sensowną miłością samego siebie. Wynika to z natury człowieka, który został stworzony do ukochania wszelkiego dobra, włącznie ze swoim własnym. Miłość, jaką ktoś darzy drugą osobę – podkreśla św. Tomasz z Akwinu – wynika z miłości, jaką ma wobec samego siebie. Nauczał o tym również św. Augustyn (†430), który w jednym ze swoich kazań napisał: „Kto nie umie kochać siebie, nie umie też kochać bliźniego”.
Gdzie jest więc granica między chciwością a sensowną miłością samego siebie? Jest ona subiektywna i zależy w dużej mierze od naszego życiowego celu. Jeżeli jest nim Królestwo Boże, to wszystko, nawet bogactwo pozostanie tylko narzędziem do jego osiągnięcia.
———-
Fot. Tumisu
„Egoizm, chciwość, dążenie jednostki do osiągnięcia własnych celów nie są czymś złym. (…) Człowiek kierujący się egoizmem w niezamierzony sposób przyczynia się do ogólnego wzrostu gospodarczego”
Podsumowując: coś nie jest złe jeśli – choćby w niezamierzony sposób – przyczynia się do dobra. Zabójstwo ks. Popiełuszki było więc dobre. Zdrada Judasza – też (szkoda tylko że Jezus o tym nie wiedział: „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”)?
Po co wprowadzać mętlik? Chciwość jest zła, bo nie jest sensowną miłością siebie samego, a nadmiernym przywiązaniem do dóbr materialnych. Kiedyś dałem się nabrać na takie kłamstwa – uwierzyłem w „cnotę” egoizmu. Mało co nie straciłem rodziny, a rany jakie sobie samemu na duszy zadałem nie wiem czy się kiedyś zagoją. Niech tak Księdza znaczy tak, nie – nie. Smith się mylił. Może miał dobre intencje, ale pewnie i Marks czy Lenin też.
PS
Jest Ksiądz pewny, że Ford czy Jobs kierowali się tylko chęcią zysku? Piekarz na pewno robi dobry chleb z miłości do zysku, a nie do bliźniego? Sam jestem przedsiębiorcą i znam wielu innych. Nie znam takich, którzy robią dobre produkty tylko z chęci zysku…
Dlaczego kazanie o dobrej chciwości? Ponieważ potrafimy opisać nieuporządkowane pożądanie rzeczy przy pomocy jednego słowa, a nie mamy jednego słowa na opisanie uporządkowanego pożądania rzeczy. Czy pragnieniu posiadania więcej jest coś złego?
Wszyscy kierujemy się zyskiem. Nie potrafimy nawet myśleć inaczej. Nawet św. Paweł mówi: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk” (Fil 1, 21).
Rzeczy na rynku są neutralne. To my nadajemy im wartość, ze względu na cel. Najczęściej nie widzimy producenta. Nie znamy jego motywacji. To wszystko jest istotne, ale dla niego. To dzieje się w jego duszy. Nie widzę tego w momencie dokonywania zakupu. Np. na półce w piekarni widzę bułki i wybieram. Nie mam dołączonej historii piekarza, np. te są wykonane przez piekarza żyjącego z żoną bez ślubu, a te przez piekarza żyjącego w związku sakramentalnym.
„a nie mamy jednego słowa na opisanie uporządkowanego pożądania rzeczy”. Tym słowem jest choćby przedsiębiorczość.
„Wszyscy kierujemy się zyskiem”. To jest założenie wyrosłe z ideologii liberalnej. Z innej perspektywy – wszyscy kierujemy się szczęściem, a KKK mówi: „Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka”. Zyskiem można wiele opisać, jest w życiu człowieka niezbędnym pojęciem. W biznesie mówi się o zysku krótkookresowym i długookresowym, które często są w konflikcie. Co więcej – zauważyłem że tylko to pierwsze pojęcie jest przeliczalne. Drugie – jest mgliste. Dużo lepiej posługiwać się tu np. wartościami, misją.
Rzeczy nie są aż tak naturalne. Zwłaszcza dziś jakość produktu zależy od zrozumienia klienta. I tu dobrze widać czy ktoś się stara czy kieruje się zyskiem.