Na początku stycznia razem z posłem Jakubem Kuleszą i publicystą Łukaszem Warzechą wziąłem udział w debacie pt. „Okiem księdza, posła i publicysty: czy idea wolnościowa ma rację bytu w dzisiejszych czasach?” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Koliber w Lublinie.
Mówiąc o idei wolnościowej, podkreśliłem, że nie ma wolności bez własności prywatnej. Jest ona zawsze papierkiem lakmusowym wszelkiej wolności. Peruwiański ekonomista Hernando de Soto, twórca „International Property Rights Index”, już dawno zauważył, że kraje z wysokim poziomem ochrony własności prywatnej notują szybszy wzrost gospodarczy, co przyczynia się do zmniejszania u nich poziomu ubóstwa.
Własność prywatna to nie tylko element kalkulacji ekonomicznej. II Sobór Watykański naucza, że jest ona niejako przedłużeniem ludzkiej wolności. Nikt nie może jej nam odebrać, ale posiadanie rzeczy na własność nakłada na jej właściciela obowiązek pomocy tym, którzy na rynku sami sobie nie radzą. Benedykt XVI w encyklice „Caritas in veritate” pisał, że wolny rynek rządzi się własnymi prawami i człowiek powinien je respektować, ale prócz logiki rynku jest jeszcze logika państwa oraz logika daru bez rekompensaty.
Wolny rynek nie ma dzisiaj dobrej prasy. Poseł Kulesza, który był w grudniu gościem w Telewizji Polsat, celnie zauważył, że nikt nie dyskutuje o tym, ile zarabiają informatycy, ale wszyscy wiedzą, ile powinien zarabiać nauczyciel i lekarz. Kiedy poseł mówił, że o tym powinien decydować wolny rynek, prowadząca program Agnieszka Gozdyra przerwała i powiedziała z ironicznym uśmiechem: – Czekałam na wolny rynek…
Idea wolnościowa nie ma siły przebicia i wina leży także po stronie wolnościowców. Wolny rynek to nie jest coś abstrakcyjnego. Są to konkretni ludzie, którzy oszczędzają, inwestują, dotrzymują kontraktów, obserwują rynki, podejmują ryzyko i mają marzenia. Nie wyczerpuje to jeszcze jednak wszystkich znamion wolnego rynku. Ks. Robert Sirico, założyciel wolnorynkowego Instytutu im.
Lorda Actona, zwraca uwagę, że istnieją jeszcze „wartości wyższe niż zysk czy sukces na rynku, pośród nich najważniejszą jest życie samo w sobie”.
Bł. Stefan Wyszyński pisał w „Duchu pracy ludzkiej”, że człowiek podejmuje pracę i powinien ją dobrze wykonywać, by miał z czego pomagać innym. Brak cnoty sprawiedliwości, która objawia się we wrażliwości na ludzką krzywdę oraz brak wystarczającej pomocy niesionej potrzebującym sprawia, że pod drugiej stronie do głosu dochodzą krytycy wolnego rynku, którzy widzą w nim bezduszny system ekonomiczny.
Wielu było zaskoczonych, kiedy papież Franciszek w encyklice „Laudato si” napisał, że „tradycja chrześcijańska nigdy nie uznała prawa do własności prywatnej za absolutne i nienaruszalne”. Nie oznacza to jednak, że prawo do własności nie jest święte. Pozostaje dalej nienaruszalne, ale papież zachęca do używania go zgodnie z zasadą powszechnego przeznaczenia dóbr, które jest prawem nadrzędnym.
Wiele aspektów ludzkiego życia nie podlega grze rynkowej. Kultura rynku i kultura życia wzajemnie się umacniają i warto o tym pamiętać. Ks. Sirico słusznie zauważa, że „radykalni libertarianie, którzy odrzucają potrzebę tej symbiozy, nie robią niczego dla idei wolności gospodarczej”.
————————-
Forum Polskiej Gospodarki, 1/2023, str. 63.
Fot. pixabay.com