17-18 października 2015 r. w Warszawie na UKSW odbyło się seminarium „Biznes w Afryce” zorganizowane przez Alternatywną Szkołę Biznesu i Rozwoju Osobowego (ASBIRO) im. Ludwiga von Misesa.
Panel dyskusyjny na zakończenie seminarium (o. Jacek Gniadek SVD, Jonah Ulebor, Iacek Obolewicz (ASBIRO) i Chansi Chanda)
Kamila Cebulskiego, rektora ASBIRO, spotkałem po raz pierwszy na lotnisku w Lusace w 2011 r. Przyleciał razem z Janem Fijorem, właścicielem wydawnictwa Fijor Publishing, który wydaje książki o tematyce wolnorynkowej. Wśród nich są moje dwie ksiązki.
„Co robisz?” – zapytałem Kamila na lotnisku. „Prowadzę szkołę dla przedsiębiorców, w której wykładają przedsiębiorcy” – odpowiedział zdawkowo. Było to dokładnie to, co chciałem zrobić w Zambii. Wierzyłem, że Afrykę mogę zmienić tylko Afrykańscy przedsiębiorcy. Po czteroletniej przerwie w Polsce na pracę z uchodźcami i napisanie doktoratu z teologii moralnej wróciłem do Afryki. W Zambii byłem dopiero niecały rok. Na obrzeżach dwumilionowej Lusaki, w jednej z najbiedniejszych dzielnic zambijskiej stolicy, dostałem parafię. Była to duża nieogrodzona działka. Stał na niej tylko mały zaniedbany kościół, który wcześniej przez ponad dwadzieścia lat pełnił rolę dojazdowej kaplicy dla sąsiedniej parafii.
Jan Fijor, o. Thomas Nelluvely SVD, o. Jacek Gniadek SVD i Kamil Cebulski – przed werbistowską szkołą w Botswanie, 2011.
Po trzech tygodniach spędzonych z moim wydawcą i Kamilem na zwiedzaniu tej części Afryki wróciliśmy do Lusaki z gotowym planem działania. Pierwszym etapem miła być budowa przedszkola dla przyszłych przedsiębiorców. Człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo samego Boga, jest twórcą i nigdzie nie jest nim w tak dużym stopniu, jak wypełniając codzienne zadania gospodarcze.
Do Warszawy na seminarium przyleciałem razem z Chansi Chandą, założycielem pierwszego w tej części Afryki wolnorynkowego think tanku. Spotkaliśmy się już tydzień po moim przylocie do Zambii. Skontaktował nas prezes amerykańskiego Instytutu im. Lorda Actona, który stawia sobie za zadanie promowanie wolnej ekonomii w oparciu o chrześcijańską moralność. Kiedyś zorganizowali seminarium w Zambii. Chansi, wtedy jeszcze protestancki pastor, odkrył biblijne podstawy wolnej ekonomii. Porzucił pracę duszpasterską i postanowił swoje życie poświecić promowaniu idei wolnej przedsiębiorczości w Afryce.
David Bojahr (po prawej) z Kamilem Cebulskim i Maciejem Dutko przy budowie fundamentów pod przedszkole w Lindzie w styczniu 2013 r.
Europa przeznacza ogromne pieniądze na kraje rozwijające się, ale są to rządowe projekty, które przyczyniają się do korupcji i uzależniają kraje Afrykańskie od krajów-dawców. Jest to pozorna pomoc, która niczego nie rozwiązuje, a tylko uzależnia kraje afrykańskie od pomocy z zewnątrz. Pisała już o tym kilka lat temu zambijska ekonomistka Dembisa Moyo w swoim bestsellerze „Martwa pomoc”.
Po każdym wkładzie wykładowcy byli do dyspozycji studentów ASBIRO. Sławek Muturi, którego spora firma zarządza mieszkaniami na wynajem, odpowiadał na liczne pytania dotyczące inwestowania w nieruchomości w Afryce. Pierwsza zasada w biznesie: nie inwestujemy na runku, którego nie znamy. Sławek jest częściowo Polakiem, częściowo Kenijczykiem, a więc zna bardzo dobrze polskie realia i świetnie rozumie afrykańską mentalność.
Wieczorem po wykładach był czas na integrację. Przechodzę obok stolika, przy którym siedzi Chansi z Jonahem Uleborem, przedsiębiorcą z Nigerii. Johnatan od wielu lat prowadzi własną działalność gospodarczą w swoim kraju i Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka na stałe. Był jednym w wykładowców na seminarium. Dwóch Afrykańczyków rozmawia o austriackiej szkole ekonomii. Po raz kolejny namacalnie przekonałem się, że takie kategorie ludzkiego działania, jak gospodarowanie, oszczędzanie, konsumpcja, kapitał, zysk, strata, skuteczność, są wspólne wszystkim ludziom bez względu na szerokość geograficzną. To o tym po raz kolejny opowiedziałem studentom ASBIRO na wykładzie.
„Biznes w Afryce” – aula UKSW podczas w wykładu.
Na koniec seminarium z przyjemnością wysłuchałem Dawida Bojahra, młodego przedsiębiorcy, który prowadzi Agencję Kreatywną z siedzibą w Londynie i specjalizuje się w opracowaniu biznesów. Interesuje go rynek afrykański. Miłością do Afryki pała od trzech lat, kiedy jako student pierwszego roku ekonomii przyjechał razem z Kamilem do pracy przy budowane fundamentów pod przedszkole w Lindzie.
Na zakończenie seminarium zaprosiłem uczestników seminarium na obóz biznesowy do Lindy w Zambii. Zambijscy przedsiębiorcy będą opowiadać o swoich firmach polskim przedsiębiorcom. W styczniu do Lindy przyjedzie 25 studentów ASBIRO z Polski. Po raz drugi do Zambii przyjdzie Kamil. Przy okazji zrobimy nowe plany.
Jacek, w przeciwieństwie do głównego nurtu edukacyjnego w Afryce, w którym dominuje szkolnictwo bezpłatne, czy to państwowe czy kościelne, O. Jacek opowiadał się za szkołami płatnymi. Osobiście miałem w tej kwestii wątpliwości. Obawiałem się posądzenia o to, że wyzyskujemy biedne dzieci z Afryki. Kilka miesięcy po powrocie z Lusaki, uczestniczyłem w konferencji Mt. Pellerin Society, gdzie poznałem prof. Jamesa Toolley’a z Wielkiej Brytanii. Prof. Toolley specjalizował się w szkolnictwie krajów trzeciego świata. Gdy mu opowiedziałem, że budujemy w Lusace szkołę, w nauka odbywać się będzie za pieniądze, za czesne, ucałował mnie w czoło i powiedział: Tylko za pieniądze! Szkoła musi być płatna! Ci ludzie są za biedni na to, żeby uczyć dzieci za darmo. I oni o tym wiedzą. tylko, że zamiast szkół komercyjnych powstają szkoły subsydiowane przez NGO, lub co gorsza, szkoły państwowe.
Pomyślałem wtedy o biednych polskich dzieciach, które muszą uczęszczać do szkół państwowych. Być może już niedługo utworzymy dla nich fundusz stypendialny na naukę w Lindzie. Na razie wszystkie środki kierujemy do Afryki.