Finis coronat opus
17 marca 2014
Prawie dwa tygodnie temu wracałem z Polski przez Addis Abebę. Przede maną w kolejce na lotnisku stała biała młoda kobieta i mężczyzna. Ubrani byli w dżinsy i t-shirty. Rozmawiali po angielsku. Po akcencie domyśliłem się, że on był Niemcem, a ona pochodziła z krajów skandynawskich. Z rozmowy wynikało, że przyjechali do Afryki jako wolontariusze dla organizacji pozarządowych. Młodzi Europejczycy rozmawiali o szkoleniach dla Afrykańczyków.
Nie bardzo dobrze rozumiem, dlaczego tego typu organizacje nazywają się pozarządowe. Działają w ramach tzw. trzeciego sektora i ich działalność jest finansowana przez podatników.
Obok mnie w drugiej kolejce stało dwóch młodych Azjatów. Rozmawiali o interesach, które prowadzą z sukcesem w Afryce. Już na pierwszy rzut oka wyglądali na biznesmenów. Prowadzili żywą dyskusje i co chwilę słyszałem głośny śmiech.
Na lotnisko większość pasażerów stanowili Azjaci. Każdego dnia lotnisko w Etiopii obsługuje kilkanaście lotów do Azji. Z Okęcia są tylko trzy połączenia do Pekinu w tygodniu. I to dopiero od niedawna.
Azjaci przyjeżdżają do Afryki w interesach i zakładają firmy. Europejczycy przyjeżdżają tu z misją, by pomagać Afryce i zakładają w tym celu NGO-sy.
Młodzi ludzie z Europy nie są już chyba zdolni do robienia interesów na tym kontynencie. W Afrykańczykach nie są w stanie dostrzec potencjalnych partnerów do interesów. W głowach mają stereotypowy obraz Afryki ukształtowany przez mass media: wojna, bieda i AIDS. Zatracili zupełnie ducha przedsiębiorczości.
Europa przeznacza ogromne pieniądze na kraje rozwijające się. W tym roku realizowany jest w Lindzie unijny projekt , który ma poprawić zaopatrzenie w wodę. Ten kolejny rządowy projekt to pozorna pomoc, która przyczyni się do korupcji i uzależnieni Zambię od krajów-dawców. Pisała już o tym kilka lat temu zambijska ekonomistka Dembisa Moyo w swoim bestsellerze „Martwa pomoc”.
Do prawdziwego postępu w Afryce przyczyniają się biznesmeni z Azji. Nie mam tu na myśli Chin, które swoje interesy w Afryce robią na styku ekonomii i polityki. Myślę raczej o tysiącach małych firm prowadzonych przez azjatyckich przedsiębiorców. Są obecni wszędzie. Zdominowali handel w większości afrykańskich krajów. To oni zmieniają Afrykę. Każda współpraca oparta na podziale pracy i dobrowolnej wymianie przynosi wszystkim korzyść.
Po południu wylądowałem w Lusace. Na lotnisku znowu większość stanowili Azjaci i Arabowie. Było też kilku białych turystów ubranych w koszule safari. Przed wejściem do terminalu były dwie młode Brytyjki w podziurawionych spodniach i z plecakami. Typowe wolontariuszki. Czy w Europie nie ma przedsiębiorców?
W tym roku dwóch młodych przedsiębiorców z Polski, którzy przyjechali do Lindy za pośrednictwem ASBIRO do pomocy przy budowie, założyło firmy w Zambii. Projekt przedszkole dla przyszłych przedsiębiorców przynosi pierwsze efekty. I to jeszcze w trakcie budowy. Czekamy na kolejnych wolontariuszy…
Zdjęcie u góry: Reklama projektu unijnego w Lindzie. Fot. Jacek Gniadek SVD.
W USA doszło do tego, że przychody ze świadczeń socjalnych są wyższe niż płaca na poziomie minimalnym. Np. na Hawajach płaca taka wynosi ok. 22 tys. dol. podczas gdy świadczenia sięgają aż 60500 dol. A przy okazji, mógłbyś dodać do bloga logo wydawnictwa, w którym wydałeś swoje książki. O ile to, rzecz jasna, nie jest tajemnicą. Ukłony
czekalem, az bedzie wiecej wejsc na strone… dodam logo wieczorem…
Jacek trzeba to zmienić
zapraszam 🙂
Już od dłuższego czasu interesuję się Afryką zwłaszcza Etiopią. Ten kraj ma wielkie perspektywy chociażby rynek kawowy myślę że można byłoby sporo zarobić ale nie wiem od czego zacząć jak zdobyć tam kontakt proszę o informację na maila.