13 marca 2013 roku 76-letni wówczas kardynał Jorge Bergoglio, metropolita Buenos Aires, został wybrany nowym papieżem po rezygnacji Benedykta XVI. Papież Franciszek tegoroczną 12-tą rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową spędził w szpitalu. Sekretarz stanu Watykanu, kard. Pietro Parolin, zapytany przez dziennikarzy o możliwość ustąpienia papieża Franciszka, stanowczo wykluczył taką ewentualność.
Przez lata byliśmy przyczajeni, by komentować każde słowo papieża. Franciszek nie używa telefonu komórkowego i być może nie wie, jak funkcjonują media społecznościowe, ale jest w nich ciągle obecny. Od kilku tygodni panuje cisza i czegoś brakuje. Poprzednik Franciszka był profesorem teologii, ale w mediach trudno dyskutować o traktatach teologicznych. Papież Franciszek podejmuje inne wyzwanie. Koryguje potoczne rozumienie niektórych terminów teologicznych, które używamy na co dzień, nie zastanawiając się głębiej nad ich znaczeniem.
Błogosławieństwo potocznie oznacza przychylność, pomyślność lub dobrodziejstwo. Franciszek przypomniał dwa lata temu, że błogosławieństwo jest łaską, której Bóg udziela człowiekowi, aby pomóc mu w duchowej walce. Jak mocno to pojęcie było jednoznacznie kojarzone tylko z pierwszym znaczeniem, świadczy reakcja mediów po ogłoszeniu deklaracji Fiducia supplicans. Nie wystarczyła nawet deklaracja papieża, kiedy jednoznacznie stwierdził, że nie zezwala na błogosławienie związków homoseksualnych, a jedynie samych osób.
Krytycy twierdzą, że nie można błogosławić grzechu. Papież również tak uważa, ale używa błogosławieństwa w podwójnym znaczeniu, jak to miało miejsce od zawsze. Błogosławieństwo towarzyszy sakramentom i jest warunkowe, ale może też przybierać formę błogosławieństwa duszpasterskiego, przy udzielaniu którego kapłan nie pyta o moralną dyspozycję. Nie wiemy, czy św. Augustyn przed nawróceniem prosił o błogosławieństwo, ale wiemy, że jego droga do celibatu była długa, ponieważ po ludzku do przyjemności, jaką daje grzech, można się przyzwyczaić. W swoich „Wyznaniach” pisał: „Panie Boże, daj mi czystość i umiarkowanie, ale jeszcze nie w tej chwili!”. W Afryce i Ameryce Południowej ludzie po zakończonej mszy św. podchodzą do kapłana i proszą o indywidualne błogosławieństwo. Może niejeden z nich – podobnie jak św. Augustyn – jest w sytuacji powolnego wychodzenia z grzechu i nałogu.
Jest jeszcze drugi termin, który papież Franciszek próbuje skorygować. Podchodzi do niego z różnych stron, ale jeszcze nie przebił się do mass mediów. Mam na myśli ideę wynagradzania za grzechy ludzi, które ranią Najświętsze Serce Jezusa, wbijając w nie ciernie swoich obelg i bluźnierstw. O. Dariusz Piórkowski SJ krytycznie pisze o tym na swoim blogu: „Wymaga to naszych ofiar (nigdy nie wiadomo, czy 2 miesiące, czy 3). Wystarczy odmawiać nieustannie różaniec i przyjmować Komunię świętą, a będzie dobrze, a przynajmniej lepiej. A więc całe chrześcijaństwo ma się opierać tylko na religijnych aktach, zaklinaniach, przebłaganiach, jakby Ofiara Jezusa, Jego śmierć i zmartwychwstanie nic nie zmieniły. Niestety, ja mam wrażenie, że to niezwykle niechrześcijańska wizja Boga i religii”.
Franciszek pochyla się nad tym tematem w najnowszej encyklice Dilexit nos o bosko-ludzkiej miłości Serca Jezusa Chrystusa. Papież proponuje, aby wyjść poza zwykłe ‘pocieszanie’ Boga, któremu wyrządzono zniewagi lub ubliżono. O. Piórkowski pisze, że problem nie polega na tym, „czy wynagradzać i zadośćuczynić, ale w tym, jak je rozumiemy, co nas do tego motywuje, do jakiego Boga się zwracamy”. Franciszek tłumaczy, że najwłaściwszym sposobem wynagrodzenia jest „aby nasza miłość ofiarowała Panu jakąś możliwość rozszerzenia się, w zamian za te chwile, w których została Ona odtrącona lub zanegowana”. Według Franciszka wynagrodzenie przejawia się „w aktach braterskiej miłości, którymi leczymy rany Kościoła i świata. W ten sposób dajemy nowy wyraz odnawiającej mocy Serca Chrystusa”.
Ojciec Wojciech Giertych OP dodaje istotny aspekt, który rzuca nowe światło na teologiczne poszukiwania papieża. Dominikanin pisze, że św. Teresa z Lisieux świadomie odrzuciła ofiarowanie siebie sprawiedliwości Bożej poprzez wynagradzające pokuty, chociaż takie wątki pojawiały się w kaznodziejstwie jej czasów. Miały one swoje źródło w prywatnych objawieniach siostry Marii od św. Piotra, karmelitanki z Tours zmarłej w 1848 roku. O. Giertych pisze, że „bł. Honorat Koźmiński o św. Teresie z Lisieux nic nie wiedział, ale o zakonnicy z Tours słyszał i jej wezwanie do wynagradzających pokut przekazał siostrom zakonnym w Polsce”. Z tej perspektywy jeszcze lepiej rozumiemy, dlaczego Franciszek napisał adhortację apostolską C’est la confiance, poświęcając ją Małej Teresie i zaczynając od słów: „Tylko ufność i nic innego jak ufność powinna nas prowadzić do Miłości”.
XIX-wieczna idea wynagradzania znajduje swoje odzwierciedlenie także w werbistowskim „Vademecum”. Św. Arnold Janssen, będąc dzieckiem swojej epoki, w stworzonym przez siebie modlitewniku we wstępie do intencji mszy św. zaznacza, że w trzeci poniedziałek miesiąca wszyscy kapłani ofiarują mszę świętą ku czci Ducha Świętego jako wynagrodzenie za grzechy, które obrażają Jego Boski Majestat. Idea wynagradzania pojawia się także we wstępie do intencji przed mszą świętą w pierwszy piątek, który w zgromadzeniu poświęcony jest kultowi Najświętszego Serca Jezusa. Ojcowie Piórkowski i Giertych nie mieliby jednak żadnych zastrzeżeń do samej modlitwy. Akcent w piątkowej modlitwie położony jest na zasługi Ofiary Chrystusa, która jest zadośćuczynieniem za liczne grzechy i niedbalstwa chrześcijan. W poniedziałkowej natomiast na ideę „rozszerzenia”, o której wspomina Franciszek, gdy współbracia modlą się razem, aby „posileni Chlebem niebieskim i wzmocnieni łaską Bożą skutecznie mogli służyć dziełu apostolskiemu”.
—————–
Komunikaty SVD, kwiecień 2025, str. 21-22.
Zdjęcie: Papież Franciszek. Fot. gunthersimmermacher /pixabay.com