Brat Kaziu

Tomasz Terlikowski w artykule „Formacja seminaryjna. Reforma czy korekta?” postuluje, że lekarstwem na kryzys kapłaństwa mogą być księża, którzy pracują w swoich zawodach. Trafnie zauważa, że kandydatowi z licencjatem łatwiej byłoby rozpocząć nowe życie, gdyby odszedł z seminarium. Jako ksiądz mógłby sobie dorobić, gdyby zmniejszyła się liczba wiernych.

Zgadzam się z autorem, że posiadanie innego zawodu i wykształcenia może pomóc. Sam wstąpiłem do zakonu dopiero dwa lata po maturze. Nie podzielam jednak stanowiska, by wprowadzić to jako zasadę i wymóg dla kandydata na księdza. Księża robotnicy? To już było po II wojnie światowej we Francji i nie warto do tego wracać. Skończyło się na tym, że księża zapisywali się do związków zawodowych, które były zinfiltrowane przez komunistów.

Zawsze należy reagować na pojawiające się problemy i je rozwiązywać. Tak jest w każdej dobrze zarządzanej firmie. Tak musi być również w seminarium. W polskich warunkach każdy ksiądz jest jeszcze „przedsiębiorcą” i nie warto tego modelu u nas burzyć, a należałoby uczyć tego w seminarium. Ksiądz powinien być niezależny. Żyć z ofiar swoich wiernych, a w razie potrzeby wyrabiać namioty, jak św. Paweł z Tarsu.

Niezależności nie daje jednak praca księdza na etacie w państwowej szkole. W Polsce dzisiaj ksiądz został urzędnikiem państwowym. I to w pewnej mierze jest źródłem kryzysu. Łaska państwa na pstrym koniu jeździ. Każdy, kto swoje utrzymanie uzależnia od sfery budżetowej, skazany jest na firmowanie polityki władz, która opiera się na demokracji.

Hans-Hermann Hoppe, współczesny niemiecki filozof i ekonomista uważa, że niezależnie od formy państwa, uczestnictwo w aparacie państwowym jest zawsze uczestnictwem w podziale cudzej własności. Demokracja okazała się doskonałą techniką wyzysku i wywłaszczania. Powszechne prawo wyborcze daje każdemu z nas prawo do wyciągnięcia ręki po własność każdego innego. To dlatego Hoppe demokrację uważa za system nieetyczny.

W polskich warunkach proboszcz jest odpowiedzialny za wiernych i dobra materialne powierzonej do zarządzania parafii. Rada parafialna ma głos doradczy i nie warto tego zmieniać. Wsłuchiwanie się w głos wszystkich wiernych, opierając się na demokratycznych zasadach, może skończyć się dziurawym dachem na kościelnej wieży, której nie będzie miał kto naprawić.

W zakonach był kiedyś podział pracy. Bracia zakonni zajmowali się sprawami materialnymi, a ojcowie byli kierowani do pracy duszpasterskiej. Dzisiaj mamy ‘kryzys brata zakonnego’, który pojawił się o wiele wcześniej od spadku liczby powołań do seminarium.

W listopadzie ubiegłego roku poleciałem do Lusaki, aby odwiedzić kilka projektów, w których mam swój udział. Zamieszkałem na plebanii w parafii pw. Chrystusa Odkupiciela. W pokoju obok mieszkał kiedyś śp. Kazimierz Piejko (+2020). Przez 17 lat swojego pobytu w Zambii zbudował i wyremontował kilka kościołów oraz szkół i przedszkoli. Kaziu, tak go nazwaliśmy, wypełniał na misjach dziurę, którą pozostawił brak braci zakonnych. Kaziu był złotą rączką. Potrafił z prostych materiałów i narzędzi dostępnych w Zambii, budować prawdziwe kościoły z wieżami i witrażami. Nie robił tego jako wolontariusz. Miał swoją firmę. Zatrudniał kilku pracowników. Był też kontraktorem, który do realizacji projektów wynajmował hydraulików i elektryków. Jego notes był pełny od zleceń jakie składali u niego nie tylko misjonarze. Wiele z tych projektów już nigdy się nie zrealizuje.

Obserwując Kazika w Zambii, przypominałem sobie dawne czasy z mojego OTP w Zairze (dzisiaj Demokratyczna Republika Konga). Pracowali tam niemieccy bracia zakonni, którzy pamiętali jeszcze czasy św. Arnolda Janssena. Był wśród nich elektryk, stolarz, murarz i mechanik. Każdy z nich działał na podobnej zasadzie jak Kaziu. Zatrudniał swoich pracowników i budował lub remontował kościoły i szkoły. Ojcowie na parafiach byli odpowiedzialni za szukanie sponsorów i płacili za wykonywaną przez braci pracę. Jedni i drudzy byli przedsiębiorcami, a Kościół w Zairze
rozwijał się.

Później w Zambii od przełożonego usłyszałem, że misjonarze nie są od budowania kościołów. Mamy dzisiaj kryzys i to tu jest pies pogrzebany.

———————–

Komunikaty SVD, luty 2022, str. 18-19.

Zdjęcie u góry: Kaziu na budowie kościoła pw. Jana Pawła II w Lusace (Zambia 2019). Fot. Jacek Gniadek SVD.

Kościół pw. Jana Pawła II w Lusace w budowie (Zambia 2019). Fot. Jacek Gniadek SVD.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top