Odchodzą do Pana po wieczną nagrodę misjonarze, którzy byli dla mnie legendą już 35 lat temu. Dlaczego?
Na terenach północnej Afryki w V w. było około 300-350 biskupstw. Nie ma po nich dzisiaj śladu. Dlaczego o tym piszę? Kościół dzisiaj przenosi się do Azji. Pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku grupa 20 misjonarzy z Pieniężna na zaproszenie indonezyjskiego rządu wyjechała do Indonezji, największego muzułmańskiego kraju na świecie. Później pojechała następna grupa. To był cud, że dostali paszporty i mogli wyjechać. Z jednego cudu zrodził się kolejny. Dzisiaj tysiąc stu werbistów pochodzi z kraju tysięcy wysp i 800 sióstr Służebnic Ducha Świętego (SSpS), których założycielem jest św. Arnold Janssen.
Misjonarze werbiści, którzy wyjechali do Indonezji, byli zafascynowani Soborem Watykańskim II i jego duchem. Tacy byli ich współbracia, którzy zostali w Polsce i byli moimi wychowawcami. Wierzyli, że Kościół musi się zawsze reformować, by głosić Ewangelię w sposób zrozumiały dla ludzi, do których jest posłany. I tak robili w praktyce.
Dzisiaj zgromadzenia misyjne w Polsce przeżywają spadek powołań misyjnych, ale werbiści z Indonezji przyjeżdżają do Polski. Tu studiują i pracują. Od trzech tygodni mamy we wspólnocie warszawskiej kolejnego współbrata z Indonezji. Jego misyjnym przeznaczeniem będzie praca na Łotwie. Na razie uczy się polskiego. Pierwsi werbiści z Indonezji do Polski przyjechali już prawie 20 lat temu.
Bóg ma swoje plany. Dlaczego nie ma nowych powołań w Polsce? Nie szukam przyczyn tego załamania, ponieważ nie znam też przyczyn ich nagłego wzrostu w niedawnej przeszłości. Znam historię mojego powołania. Nic nie wiedziałem o werbistach. Pojechałem w ciemno. W nowicjacie było nas 43 (rok 1984 r.; krótko po stanie wojennym). Większość z nas miała podobne historie swoich powołań.
A może po to jest mniej powołań, by w Polsce pojawili się misjonarze z zewnątrz? Rektorem w warszawskim domu jest współbrat z Togo, o. Firmin Azalekor SVD. Wszystko ma swój cel. Dla ludzi przedsiębiorczych, a takimi są misjonarze, kryzys nie jest końcem wszystkiego, a początkiem czegoś nowego.
Po co nad Wisłą misjonarze z Indonezji? Są potrzebni, by przypomnieć katolikom nad Wisłą, że w Kościele jest szczególne miejsce na powołania misyjne na całe życie. Jan Paweł II podkreślał, że „mówienie, że wszyscy katolicy winni być misjonarzami, nie wyklucza, a nawet wymaga, by istnieją misjonarze „ad gentes” na całe życie (Redemptoris misssio, 32). Kościół jest żywy tak długo, jak jest misyjny, bo kiedy Kościół przestaje być misyjny, to znaczy, że obumiera.
To, czego jestem dzisiaj świadkiem, to zasługa śp. o. Stanisława i jego współbraci, którzy mieli wiarę i cierpliwość, by czekać na swój moment. Żyjąc w czasach komunistycznej Polski czuli wewnętrzny głos Boga, który im mówił, że mają ważną misję do spełnienia. „Jak piękne są stopy Zwiastuna Dobrej Nowiny!” Odpoczywaj w pokoju! R.I.P.
BTW
Polecam film o polskich werbistach w Indonezji „Czekając na deszcz” Nie piszcie w komentarzach, że nie mają koloratek 😉